Zwycięstwa Norwegów w drużynowych konkursach Pucharu Świata stają się tradycją - podopieczni Alexandra Stöckla wygrali wszystkie tego typu zawody w tym sezonie i powrócili na pozycję lidera Pucharu Narodów...
Robert Johansson, Daniel Andre Tande, Anders Fannemel i Johann Andre Forfang ponownie okazali się najmocniejszą drużyną, choć tym razem nie zwyciężyli już z tak wyraźną przewagą - Polaków pokonali zaledwie o 0,8 punktu. Trudno jednoznacznie wskazać, który z Norwegów był dziś najlepszy. Być może na to miano zasługuje Anders Fannemel - jego drugi skok na odległość 141,5 metra był jednym z najdalszych oddanych w sobotę w Titisee-Neustadt...

- To był bardzo wymagający konkurs, różnice były minimalne - do ostatniego skoku nie znaliśmy wyniku - przyznał były rekordzista świata. - Mój ostatni skok był bardzo dobry. Lubię tę skocznię. Mam nadzieję, że jutro moje próby będą jeszcze lepsze i będę w stanie walczyć o miejsca w czołówce - stwierdził.

Tak dobrych prób nie pokazał dziś Johann Andre Forfang, który skakał w ostatniej grupie i to właśnie jego próby decydowały o kolejności w tabeli wyników na koniec każdej rundy. Skończyło się na skokach na odległość 133 i 129,5 metra.

- W pierwszej serii nie poszło mi zbyt dobrze, więc chciałem coś zmienić przed drugim skokiem. Skupiłem się na tych poprawkach, ale z tego powodu byłem zbyt spięty - tłumaczył swoją postawę, dodając: - Ale cieszę się, że konkurs zakończył się w ten sposób.

Forfang również liczy na dobry występ w konkursie indywidualnym:

- Bardzo lubię tę skocznię, jest jakby stworzona dla mnie, uwielbiam tu skakać - podsumował aktualną arenę rywalizacji.