Przed dwoma laty mistrzostwa świata były ogromnym sukcesem podopiecznych Alexandra Stöckla. Teraz Norwegowie przyznają, że w tzw. wyścigu zbrojeń zostali w tyle m.in. za Polakami i muszą mocno się starać, aby dogonić rywali. Tymczasem w konkursach w Azji ponownie zobaczymy tylko trzech zawodników z tego kraju.
Trzech z pięciu zawodników, którzy przyczynili się do wielkiego triumfu Norwegów w Falun, zakończyło już swoje sportowe kariery - w tym obrońca tytułu ze skoczni normalnej Rune Velta, który w Falun wywalczył cztery medale. Alexander Stöckl nie może już też liczyć na Andersa Bardala i Andersa Jacobsena. Spośród zawodników, którzy byli na mistrzostwach w Szwecji, pozostali jedynie Anders Fannemel i Johann Andre Forfang, jednak oni obecnie prezentują formę daleką od tej sprzed dwóch lat. Z kolei Kenneth Gangnes, który był najlepszym z Norwegów w ubiegłym sezonie, wciąż zmaga się z kontuzją.

- Brakuje nam naszego najlepszego zawodnika - Gangnesa. Reszta drużyny nie jest w stuprocentowej formie. Dodatkowo mamy problemy z techniką skoku i sprzętem - przyznał Alexander Stöckl.

W Falun Norwegowie wygrali zmagania drużynowe, Rune Velta zdobył złoto na normalnej skoczni i brąz na dużej, a w rywalizacji drużyn mieszanych Wikingowie wywalczyli srebrne medale.

- To były dla Norwegii wyjątkowe mistrzostwa świata. Nie możemy zakładać, że ponownie tyle osiągniemy - przyznał Alexander Stöckl. - To, że mamy w czołówce zarówno Tande, jak i Lundby, pokazuje, że jesteśmy na właściwej drodze. Oni mają potencjał, by wygrywać. Bez nich byłbym całkowicie zmartwiony. Nie możemy się poddawać. Wciąż mamy Tande, który skacze na bardzo wysokim poziomie. Problem polega na tym, że jest zbyt wielka przepaść pomiędzy nim a resztą zespołu - wyjaśniał szkoleniowiec Norwegów.

Norwegowie często przodowali w udoskonalaniu sprzętu, a w tym sezonie w tzw. wyścigu zbrojeń zostali w tyle.

- Pewne rzeczy się nie sprawdziły. To dotyczy nart, butów i kombinezonów - i ich dostosowania na poziomie indywidualnym. Ale pracujemy nad tym i wygląda to już lepiej.

Stöckl wskazuje na to, że trzy nacje wyraźnie uciekły reszcie w tym wyścigu; ma tutaj na myśli Polskę, Austrię i Niemcy.

- Te trzy kraje obrały inną drogę, jeśli chodzi o kombinezony, podczas gdy my zostaliśmy na tym samym torze co rok temu. Teraz widzimy, że to nie jest wystarczająco dobre. Nasz specjalista Andreas Vilberg pracuje nad nowymi szwami i krojami na nadchodzące mistrzostwa świata - zapowiedział Stöckl.

Podczas azjatyckich konkursów, podobnie jak w Oberstdorfie, zobaczymy jedynie trzech reprezentantów Norwegii - Daniela Andre Tande, Andreasa Stjernena i Roberta Johanssona. Pozostali zawodnicy, a szczególnie Anders Fannemel i Tom Hilde, będą dalej pracować nad formą w Norwegii.

- Otrzymaliśmy pozytywne raporty z Norwegii. Jesteśmy na dobrej drodze z tym procesem. Chodzi o to, aby mieć silny zespół na mistrzostwach świata - poinformował jeszcze w Oberstdorfie Clas Brede Bråthen.