Daniel Andre Tande na półmetku turniejowej rywalizacji plasuje się na trzecim miejscu, tracąc do Kamila Stocha 6,6 punktu. Zdaniem Alexandra Stöckla o zwycięstwo w TCS będzie bardzo trudno, na szczęście Tande w Austrii może liczyć na wsparcie mamy.
Zwycięstwo w Garmisch-Partenkirchen było dla Tande drugim w karierze; wcześniej triumfował w inaugurujących sezon 2015/2016 zawodach w Klingenthal. 22-letni Norweg, który prowadził już po pierwszej serii, przyznał, że skakanie jako ostatni zawodnik w konkursie nie należy do najłatwiejszych zadań.

- To zwycięstwo daje mi dodatkową pewność siebie i siłę. Po raz pierwszy znalazłem się w tej sytuacji i udało mi się wygrać. To dało mi ekstremalny zastrzyk pewności siebie, chociaż była to dla mnie niecodzienna sytuacja, kiedy siedziałem na górze jako ostatni. Byłem zdenerwowany i trochę niepewny tego, jak to wszystko się potoczy. Nigdy nie doświadczyłem takiego dziwnego uczucia, jakie towarzyszyło mi, gdy zasiadałem na belce startowej i ruszałem w dół, ale na szczęście przez ostatnie dwa lata nauczyłem się znajdować punkt odniesienia, który pozwala mi odsunąć od siebie takie emocje - przyznał wicelider Pucharu Świata.

Noworoczny konkurs na Große Olympiaschanze oglądała mama Daniela, Trude, w której ramiona zawodnik wpadł tuż po swoim triumfie, roniąc kilka łez. Na antenie norweskiej telewizji Trude Tande wyznała, że będzie musiała wrócić do Norwegii do swoich obowiązków. Jednak, jak dzisiaj się okazało, dostała wolne i będzie towarzyszyć synowi również w Austrii.

- Czuję się pewniej, kiedy mama jest w pobliżu. Jest chyba moim największym kibicem, dlatego wspaniale jest mieć ją koło siebie. Miło jest mieć rodzinę tak blisko, gdy idzie tak dobrze, gdy mogę porozmawiać z nią twarzą w twarz - powiedział Daniel Andre Tande.

W jednym z wywiadów na samym początku zimy Tande przyznał, że po sezonie chciałby kupić sobie mieszkanie. W ubiegłym roku na skoczniach zarobił około pół miliona złotych, w tym już w samych premiach uzbierał około połowy tej kwoty.

- Tak długo, jak będzie mi dobrze szło w skokach, będę to robić - powiedział 22-latek.

Pod wrażeniem wyniku swojego podopiecznego był Alexander Stöckl. Tande zapisał się w historii jako dziesiąty Norweg triumfujący w noworocznym konkursie (wcześniej dokonywali tego Anders Jacobsen - 2013 i 2015, Sigurd Pettersen - 2004, Espen Bredesen - 1994, Roger Ruud - 1992, Ingolf Mork - 1971, Bjørn Wirkola - 1967, 1968, 1969, Toralf Engan - 1963, Olaf Bjørnstad - 1954 i Asgeir Dølplads - 1953).

- Uważam, że to coś naprawdę wielkiego. Daniel po raz pierwszy był w takiej sytuacji. W ostatnich konkursach był stabilny, ale siadać na belce jako ostatni zawodnik w konkursie noworocznym, przy tak oszałamiającej publice, i wygrać to ogromny sukces - chwalił swojego zawodnika Austriak.

W klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni Tande zajmuje obecnie trzecie miejsce ze stratą 6,6 punktu do lidera, Kamila Stocha.

- Zwycięstwo w turnieju jest możliwe, ale będzie naprawdę ciężko. Jest trzech-czterech zawodników, którzy walczą w czołówce. Jest Kraft, który wygrał Turniej Czterech Skoczni, mamy Stocha, który jest doświadczonym zawodnikiem, i Daniela, który jest młodym sportowcem, ale to nie ma znaczenia, bo dobrze skacze. To będzie niezwykle interesujące widowisko; zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijała. Myślę, że Daniel ma szansę na walkę o zwycięstwo - stwierdził Stöckl.