Polscy skoczkowie prowadzeni przez różnych trenerów stawali już na podium konkursów drużynowych, jednak dopiero Stefan Horngacher pomógł im w odniesieniu pierwszego w historii zwycięstwa...
Do wczoraj polscy skoczkowie dziewięciokrotnie stawali na podium drużynowych konkursów Pucharu Świata - pierwszy raz stało się to w Villach w 2001 roku, gdy trenerem był jeszcze Apoloniusz Tajner. Kolejne osiem razy to sukcesy zespołów prowadzonych przez Łukasza Kruczka.

W tym roku kadrę przejął Stefan Horngacher - i o ile pierwsza drużynówka na Letniej Grand Prix w Wiśle nie była zachwycająca (szóste miejsce), to w Pucharze Świata poszło znacznie lepiej. Wczorajsze zwycięstwo było czymś, co wcześniej się nie zdarzyło.

- Dla Polski to był najlepszy konkurs w historii. Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi. Cieszę się, że jestem pierwszym trenerem reprezentacji Polski, którego drużyna wygrała zawody - mówił po konkursie Horngacher.

Szkoleniowiec ocenił swoich podopiecznych, podkreślając to, o czym wspominali sami zawodnicy:

- Cała drużyna skakała na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy byli skoncentrowani na swojej pracy, którą mieli wykonywać na skoczni i zrobili to świetnie. Oddali osiem stabilnych skoków na wysokim poziomie bez żadnych błędów. - skomentował. - To był sprawiedliwy konkurs, było praktycznie bezwietrznie i wszystko zależało od dyspozycji zawodników, a nie od warunków.

Austriak zapewnia, że Polacy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a wkrótce może być jeszcze lepiej:

- Moim zdaniem są jeszcze rezerwy. Zawodnicy skakali w tym konkursie na 90 procent. Sobotnie zwycięstwo może otworzyć zawodnikom drzwi do indywidualnych sukcesów w kolejnych konkursach - zakończył.