Podopieczni Gorana Janusa są już w drodze do fińskiej Ruki, wśród nich nie ma najbardziej doświadczonego słoweńskiego skoczka. Robert Kranjec dwa tygodnie temu przeszedł operację, podczas której lekarze dokonali rekonstrukcji więzadła krzyżowego, a obecnie zawodnik rozpoczyna kilkumiesięczną rehabilitację.
- Chodzę normalnie. Może trochę trudniej jest mi w samochodzie, kiedy jadę nim przez dłuższy czas. Rehabilitacja przebiega świetnie, wczoraj zdjęto mi szwy. Co drugi dzień jeżdżę do Lublany na terapię, a resztę robię w domu, gdzie mam wszystko, czego potrzebuję - poinformował Kranjec.

Za dwa tygodnie słoweński skoczek uda się do uzdrowiska Čateške Toplice, gdzie będzie miał przygotowany specjalny plan rehabilitacji, który będzie kontynuował również po Nowym Roku.

- Później będziemy powoli przygotowywać plan treningowy i to, w jaki sposób go wdrażać. Wraz z lekarzami i trenerami będziemy rozmawiać o tym, co będzie dla mnie najlepsze - poinformował 35-letni skoczek.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Kranjec powinien wrócić na skocznię w maju przyszłego roku i tym samym rozpocząć przygotowania do sezonu olimpijskiego. Jak przyznaje skoczek, na początku obawiał się, jak będzie wyglądała jego codzienność bez skoków, jednak teraz nie narzeka na brak zajęć:

- Najbardziej bałem się tego, jak będzie w domu i co ja będę robił bez skakania, ale mam tyle zajęć... Cały czas mam coś do roboty, jestem aktywny codziennie przez siedem godzin. Wszystkim chłopcom życzę dobrego rozpoczęcia sezonu i jeszcze lepszej jego kontynuacji. Będę śledził ich występy - zapewnił.