Już za kilka dni pierwsze konkursy Letniej Grand Prix. Kamil Stoch liczy na to, że dobre skoki latem będą pozytywnym prognostykiem przed sezonem zimowym...
Za polską reprezentacją treningi na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince. W polskich Beskidach skoczkowie pojawią się już w następny weekend - tydzień po rozpoczęciu rywalizacji w Courchevel.

- Treningi zaczynają wyglądać bardzo solidnie, a moje skoki - jak skoki narciarskie, a nie zjazdy. Coraz mniej męczę się na skoczniach, a coraz więcej w tym polotu i radości; czegoś, co kiedyś mi towarzyszyło, a potem to utraciłem. Bardzo mocno skupiam się na technice odbicia i to jest mój największy cel, by realizować zadania związane z pozycją najazdową i kierunkiem odbicia - przyznaje dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

Od kwietnia polskich skoczków prowadzi trener Stefan Horngacher, który zastąpił na tym stanowisku Łukasza Kruczka. Stoch jest zadowolony ze współpracy z nowym szkoleniowcem.

- Rozumiemy się. To jest ważne, że znaleźliśmy wspólny język. Ja rozumiem uwagi trenera, a trener też te uwagi wprowadza w najlepszych dla mnie momentach - ocenia skoczek.

Letnia Grand Prix to przedsmak zimowych emocji. Wielu skoczków traktuję tę część sezonu czysto treningowo. Tak też będzie z naszymi zawodnikami.

- Oczywiście podczas zawodów nie będzie mowy o odpuszczaniu, tylko będę dawał z siebie wszystko. Celem jest oddawanie jak najlepszych skoków w zawodach i poprzez trenowanie, wdrażanie też nowych elementów. Moje myśli będą skupione tylko na mnie samym i zadaniu, które będę miał do wykonania - kończy Kamil Stoch.