W Ljubnie dzisiaj było prawdziwie słoweńskie święto - przed własną publicznością po raz pierwszy w karierze triumfowała Maja Vtič, pokonując dominatorkę tego sezonu Sarę Takanashi. Z kolei na najniższym stopniu podium stanęła Špela Rogelj.
Po treningach na skoczni w Ljubnie Maja Vtić mówiła w wywiadach, że Sara Takanashi nie jest nie do pokonania - i nie pomyliła się. Na potwierdzenie własnej teorii wygrała z utytułowaną rywalką, triumfując w Pucharze Świata po raz pierwszy w karierze. Jak przyznała słoweńska skoczkini, o takim zwycięstwie nawet nie marzyła.

- Wrażenia są niesamowite. Wygrać u siebie to coś wyjątkowego. Nadal jestem w szoku. Nawet w moich snach nie śmiałabym marzyć, że coś takiego może się stać. Chciałam wygrać; wiedziałam, że stać mnie na to, ale nigdy bym nie przypuszczała, że uda mi się to zrobić przed własną publicznością. Skakałyśmy u siebie i wykorzystałyśmy to - przyznała 28-latka, która nie kryła łez wzruszenia.

- Stopniowo poprawiałam wyniki w Pucharze Świata. Nie denerwowałam się, kiedy mi kilka razy uciekało miejsce na podium. Wiedziałam, że z czasem dojdę na szczyt. I tak się stało. Z sezonu na sezon robiłam postępy, każdej zimy czegoś się uczyłam. W tym roku nie popełniałam błędów, jakie pojawiały się w przeszłości. Nie byłam zestresowana ani przestraszona przed drugim skokiem, po prostu skoncentrowałam się na nim tak jak na pierwszej próbie - opowiadała Vtič.

Drugą bohaterką w Ljubnie była Špela Rogelj. 21-latka w końcu w tym sezonie stanęła na podium.

- Cała ciężka praca się opłaciła. Nie tylko z ostatniego roku, ale i poprzednich lat. Na początku sezonu miałam wiele problemów. Walczyłam sama ze sobą. Wreszcie udało mi się oddać dwa dobre skoki i jestem bardzo zadowolona; zwłaszcza że stało się to przed takimi kibicam, którzy byli w Ljubnie. Kilka razy byłam czwarta i w końcu doczekałam się podium, po wszystkich problemach jakie miałam. Najlepiej jest stanąć na podium u siebie. Wrażenia są naprawdę niesamowite. Nigdzie nie ma takiego wsparcia. Również pozostałym zawodniczkom jest miło, że przychodzi tak wielu ludzi. Tylko my jesteśmy u siebie, stoimy przed naszymi kibicami na podium - to coś, na co bardzo długo czekali, to naprawdę jest coś wyjątkowego - powiedziała Špela Rogelj.