Podczas dzisiejszego konkursu Pucharu Świata kobiet w Oslo, wygranego przez Sarę Takanashi, to Maren Lundby była najlepsza spośród "reszty świata". Sympatyczna Norweżka po raz pierwszy stanęła tu na podium...
Druga lokata zajęta na Holmenkollen była dla Lundby powtórzeniem najlepszego wyniku w karierze - poprzednio zajęła takie same miejsce niemal dwa lata temu w rumuńskim Rasnowie. Wtedy również przegrała z Sarą Takanashi.

- To wszystko było naprawdę mega fajne. Skoki na dużej skoczni są ekstra - i to na dodatek na Holmenkollen. Ta skocznia ma sobą ogromną historię - cieszyła się Norweżka, która po raz pierwszy stanęła na podium indywidualnego konkursu Pucharu Świata rozgrywanego u siebie w kraju.

Skoki na odległość 136,5 i 134 metrów - oba oddawane przy lekkim wietrze pod narty - były drugimi wynikami obu serii; Lundby za każdym razem ustępowała Takanashi.

- Warunki były trochę nieprzewidywalne, ale nigdy nie będziemy w stanie przejąć pełnej kontroli nad powietrzem. Na szczęście udało mi się dobrze wykonać swoje próby, chociaż trochę metrów zabrakło - oceniła swój występ Norweżka.

Warto dodać, że Lundby ma już za sobą jedno zwycięstwo w Pucharze Świata - w listopadzie 2012 roku stanęła na najwyższym stopniu podium konkursu drużyn mieszanych w Lillehammer. W norweskiej ekipie znaleźli się wtedy Anders Bardal, Tom Hilde i Anette Sagen.

- To olbrzymie wyzwanie przejąć przysłowiową pałeczkę po Anette. Celem jest być tak dobrą skoczkinią jak ona, a nawet lepszą. Ona jest symbolem kobiecych skoków narciarskich. Zawsze znajdzie się ktoś, kto przychodzi, aby zrobić coś wielkiego dla tego sportu - powiedziała, nawiązując do utytułowanej koleżanki, która jednak nie ma w swojej kolekcji najcenniejszych trofeów z największych imprez. - Moim marzeniem jest wygranie indywidualnie złotego medalu na igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach świata - zakończyła ambitnie srebrna medalistka konkursu drużyn mieszanych MŚ w Falun.