Polscy skoczkowie fantastycznie spisali się podczas kwalifikacji do niedzielnego konkursu w Zakopanem. Jedną z wyróżniających się postaci był Maciej Kot, który swoimi skokami wywalczył miejsce w drużynie.
Reprezentant Polski w kwalifikacjach uzyskał 131,5 metra, co dało mu siódmą pozycję. Dyspozycja Kota przed Pucharem Świata w Zakopanem była dużą niewiadomą. Zawodnik odpuścił start w mistrzostwach świata w lotach, by spokojnie przygotować się do zmagań przed własną publicznością.

- Zakopane mi służy, ale przede wszystkim posłużyły mi te spokojne treningi w Szczyrku, Wiśle i jeden w Zakopanem. Decyzja o odpuszczeniu mistrzostw świata na pewno była dobra. Takich skoków oczekujemy my, zawodnicy, oraz kibice. Mam nadzieję, że to dopiero początek dobrych skoków - przyznał Kot, który we wszystkich piątkowych próbach spisywał się bardzo dobrze.

Maciej Kot nie może zaliczyć obecnego sezonu do udanych. W Pucharze Świata zajmuje dopiero 35. miejsce - to zdecydowanie poniżej jego ambicji i możliwości. Na szczęście sztab szkoleniowy zdiagnozował błędy, które popełniał zawodnik w pierwszej części sezonu.

- Mieliśmy parę punktów, które chcieliśmy poprawić, szczególnie jeśli chodzi o lot. To nie było łatwe, ale krok za krokiem, skok za skokiem, udało się pewne rzeczy poprawić. Dzisiejsze skoki to efekt tej pracy - mówił Kot.

Pierwszy raz w tym sezonie trener Łukasz Kruczek przy ustalaniu składu na drużynówkę miał problem bogactwa. Ostatecznie postawił na Kamila Stocha, Stefana Hulę, Andrzeja Stękałę oraz Macieja Kota. Do zespołu nie załapał się bardzo dobrze skaczący Dawid Kubacki.

- Dziś toczyła się przede wszystkim walka o konkurs drużynowy. Skacze nas dwunastu, a jutro może tylko czterech. Myślę, że - poza Kamilem - nikt nie może być pewny startu w konkursie drużynowym - powiedział Kot jeszcze przed ogłoszeniem przez trenera Kruczka składu na jutrzejsze zawody.