Niewielu spodziewało się, że Peter Prevc nie będzie prowadził po pierwszym dniu rywalizacji o mistrzostwo świata w lotach. Mimo to Słoweniec może być zadowolony zwłaszcza ze swojego pierwszego skoku...
Po pierwszej z czterech serii konkursowych Prevc prowadził - świetny skok na odległość 243 metrów dawał mu jednak tylko półtora punktu przewagi nad Kennethem Gangnesem.

- Lot był za długi i nie mogłem wykonać telemarku, przez co dostałem osiem punktów mniej. Może gdybym z niższego rozbiegu, byłoby inaczej - ale przecież nigdy nie wiadomo, co się stanie - komentował swoją pierwszą próbę Słoweniec. - Skok mi się udał, warunki były w porządku, a potem mnie po prostu poniosło. Na końcu zacząłem się zastanawiać, czy zdołam wylądować. Adrenalina była tak wielka, że wszystko było możliwe. Ale przyznaję, że jestem niezdarą i muszę iść na kurs narciarstwa - żartował.

W finale liderowi Pucharu Świata nie poszło już tak dobrze - 213,5 metra było dopiero czwartym rezultatem serii, a to oznaczało spadek na drugie miejsce.

- W drugim skoku trochę spóźniłem wyjście z progu. Może byłem trochę za wolny, potem podczas lotu nie miałem odpowiedniej prędkości, która niesie cię w drugiej części skoku - dlatego nie wyszła mi ta próba - przyznał.

Prevc wciąż może jednak stanąć na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata. Obecnie Słoweniec traci do Ganangesa zaledwie 1,3 punktu.

- Wierzę, że na Turnieju Czterech Skoczni przeszedłem wystarczająco dobrą szkołę tego, jak sprostać wysokim oczekiwaniom. Jutro będę skakał spokojnie - zapewnił.