Radość gospodarzy po sobotnim konkursie Pucharu Świata w Lillehammer z powodu drugiego miejsca Kennetha Gangnesa i trzeciego Andreasa Stjernena zmąciły dyskwalifikacje aż czterech norweskich zawodników...
Kenneth Gangnes, który jeszcze niedawno zmagał się z kontuzją, był zaledwie o 0,1 od zwycięstwa w konkursie przed własną publicznością - bo właśnie o tyle przegrał z Severinem Freundem.

- To totalnie szalone uczucie. Mam za sobą długi okres bez skoków. Drugie miejsce smakuje jak zwycięstwo. Oddałem dobry skok i wspaniale było zobaczyć, jak na tablicy jedynka wyświetla się obok mojego nazwiska. Chociaż jest pewna gorycz, że przegrałem zaledwie o 0,1 punktu. Może mogłem ciut lepiej wylądować - mówił po konkursie Gangnes.

26-latek dwukrotnie doznał skomplikowanego zerwania więzadła w tym samym kolanie i wrócił do sportu, mimo że dla większości sportowców oznacza to koniec kariery.

- Gangnes z pewnością jest jedynym, który tego dokonał. Mogę powiedzieć, że Anders Jacobsen był jednym z niewielu zawodników, którym udało się powrócić po uszkodzeniu więzadła. A teraz mam takiego jednego, który powrócił po dwóch poważnych operacjach - to niesamowite. On jest sensacją medyczną - powiedział Alexander Stöckl.

Sobotnie zawody w Lillehammer były nie tylko walką z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznym. Konkurs był też "festiwalem" dyskwalifikacji, z czego aż cztery stały się udziałem Norwegów - Joachim Hauer, Espen Røe, Halvor Egner Granerud i Joachim Ødegaard Bjøreng zostali zdyskwalifikowani z powodu nieprzepisowych kombinezonów.

- Dwóch zawodników na podium i trzech w szóstce, to fantastyczne. Ale jednocześnie jestem rozczarowany tak wieloma dyskwalifikacjami. Zrobimy spotkanie z osobami za to odpowiedzialnymi, aby wyjaśnić tę sprawę. Zdajemy sobie sprawę z przepisów i musimy traktować tę sprawę poważnie. Przykro mi, że tak się stało, bo to okropna reklama dla naszej dyscypliny. Źle, że mamy zdyskwalifikowanych aż czterech zawodników. Systematycznie i wielokrotnie przechodziliśmy przez kontrole kombinezonów - podkreślał Stöckl.