Niespełna dwudziestoletni Phillip Sjøen zdecydował, że musi zrobić sobie przerwę od konkursów ze względu na problemy mentalne...
- Nie mogłem dojść do siebie. Myślałem o skokach za dużo i to pochłonęło cały mój czas - przyznał młody norweski skoczek.

Na początku sezonu letniego Sjøen startował w konkursach Letniej Grand Prix, a dziewiąte miejsce w Einsiedeln było jego najlepszym wynikiem. Problemy pojawiły się już wtedy.

- Nie byłem w stanie cieszyć się z tego, nie czułem radości. Dlatego razem z trenerami zdecydowaliśmy, że będę trenował sam. To połączenie braku motywacji i energii. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego, dlatego traktujemy to poważnie.

Norweg nie wie jeszcze, jak długa będzie to przerwa, jednak zapewnia, że nie myśli o przedwczesnym zakończeniu kariery; po prostu potrzebuje czasu, aby wrócić do pełni sił.

- Trenuję w pełni i, biorąc pod uwagę technikę, moje skoki są dobre. Nikt nie wie, ile czasu potrzebuję, aby znów być w pełni gotowym. Nie chcę się stresować. To najlepsze rozwiązanie - wyjaśniał Sjøen.

Trener norweskiej reprezentacji wspiera młodego zawodnika w podjętej decyzji i uważa, że życie profesjonalnego sportowca może być bardzo wymagające, szczególne dla młodych skoczków, ze względu na ciągłe podróże - a to może być źródłem problemów Sjøena.

- Bycie skoczkiem kadry narodowej na tym poziomie może być ciężarem. Jest bardzo dużo zainteresowania ze strony mediów i ludzi, którzy mogą być zainteresowani sportem, ale nie człowiekiem. Dobry skoczek bywa wpisywany w pewien obraz, a to może stać się wyzwaniem - ocenił Alexander Stöckl.