Początek letniego sezonu nie był najlepszy dla Słoweńców - jedynie dwóch zawodników zdołało zdobyć punkty, a w konkursach drużynowych nie walczyli nawet o podium. Jednak Goran Janus nie traci nadziei na lepsze starty.
Pozytywną niespodziankę w słoweńskiej ekipie sprawił Jaka Hvala, który w Wiśle zajął 27. miejsce, a w Hinterzarten - jedenaste, przy czym po pierwszej serii był trzeci. Mimo to dla powracającego po kontuzji skoczka jest to duży sukces.

Z kolei as Gorana Janusa - Peter Prevc - skacze w kratkę. Dotychczas wywalczył czternaste i osiemnaste miejsce, ale biorąc pod uwagę klasę tego zawodnika nie są to zadowalające do wyniki.

- Prawda jest taka, że oczekiwaliśmy więcej, ale trzeba pamiętać, że my w tym roku zrobiliśmy sobie wolne, a inni nie. Nie idzie nam tak, jak powinno. Zawodnicy oddają świetne i słabe skoki. Dlatego jestem średnio zadowolony, ale oczekujemy, że wkrótce to się zmieni. Robert Kranjec skacze dobrze. Musimy być cierpliwi. Pozytywnym wyjątkiem jest Jaka, który po długim czasie skoczył po punkty, w Hinterzarten nawet podium było w zasięgu wzroku - oceniał występy swoich podopiecznych Goran Janus.

Przed zawodnikami teraz napięty weekend - w czwartek i piątek będą skakać w Courchevel, a w sobotę w Einsiedeln. Do Francji i Szwajcarii pojadą Peter Prevc, Jaka Hvala, Robert Kranjec, Tomaž Naglič, Nejc Dežman, Anže Semenič i powracający do startów Jurij Tepeš, który odpuścił zawody w Hinterzarten.

- Chcemy, żeby oprócz Petra i Jaki jeszcze ktoś zdobył punkty - zaznacza Janus.

Po konkursach w Einsiedeln zawodnicy będą mieli przerwę w startach aż do końca sierpnia, bo kolejne konkursy dopiero w Hakubie. Jednak do Japonii nie pojedzie większość czołowych słoweńskich skoczków na czele z Petrem Prevcem. W tym czasie będą oni trenować w Klingenthal, a następnie czeka ich minizgrupowanie w Planicy.