Półtora miesiąca po niezwykle emocjonującym zakończeniu sezonu Peter Prevc żyje już przygotowaniami do kolejnej zimy, mimo że nawet na wakacjach nie zapomniał o goryczy porażki...
Niedługo po zakończeniu sezonu słoweński orzeł wyjechał na zasłużone wakacje i - jak twierdzi - był to wystarczająco długi odpoczynek:

- Głowa odpoczęła. Urlop był na tyle długi, że przez ostatnie dwa dni nie mogłem doczekać się treningu. W tym roku również poleciałem do Ameryki. Tak mi się spodobało, że wróciłem. Poleciałem do tego samego kraju, ale tym razem z Los Angeles udaliśmy się do San Diego, a następnie samochodem podróżowaliśmy od Meksyku do Salt Lake City, zwiedzając wszystkie parki narodowe - powiedział Prevc.

Jak przyznaje podopieczny Gorana Janusa, nadszedł czas, aby wakacyjne lenistwo odeszło w zapomnienie:

- W ciągu pierwszych dwóch tygodni urlopu ciało odpuszcza, ale potem zaczyna się trochę buntować. Nawet na wakacjach pozwalasz sobie na jakiś dłuższy spacer. Ale kiedy wracasz do domu, jesteś na lotnisku, mówisz sobie, że czas się za siebie zabrać. Zobaczymy, jak pracowali Jurij, Robie i Pungi - żartował. - Wielokrotnie mówiłem, że ciężko byłoby trenować samemu. Kiedy tu jesteśmy, zawsze patrzymy na tego, który jest najlepszy, i staramy się go doścignąć. W sprintach ciągle podpatruję Pungiego, jeden drugiego pcha naprzód. Jeśli coś nie idzie, między sobą to analizujemy i z tym sobie radzimy, co jest bardzo fajne.

Słoweńscy skoczkowie w ostatnim czasie rozpoczęli intensywne treningi kondycyjne, które dają się zawodnikom w kość:

- Szczególnie w pierwszym tygodniu jest tak, że ciężej wysiąść z auta czy trudniej usiąść. Nie powiem, że mi się to podoba, ale wiesz, że wakacje się skończyły. Dla organizmu to szok, ale nie można sobie pozwolić, żeby się zatrzymać, bo szybko cię wyprzedzą. Teraz ciało już się trochę przyzwyczaiło do tych treningów i dużo lepiej je znosi. Mięśnie nie są już takie zakwaszone, tak jakby organizm nauczył się szybciej regenerować - wyjaśniał 22-latek.

Prevc przyznał również, iż podczas wakacji wracało wspomnienie tego, że przegrał z Severinem Freundem Kryształową Kulę - mimo identycznej liczby punktów:

- Pojawiało się to wspomnienie. Któregoś razu widziałem zdjęcie, na którym było napisane, że byłem drugi w klasyfikacji generalnej, mimo że nie byłem. "Tylko" Kryształowej Kuli nie zdobyłem. Wtedy to wszystko mi się przypomniało i jeszcze to przeżywałem, ale mogę teraz powiedzieć, że tak już jest i najlepiej jeśli o tym zapomnę. Co się stało, to się stało. Teraz jestem na zerze i muszę zacząć wspinaczkę.

Słoweniec przyznaje, że dla niego zakończenie sezonu 2014/2015 to dodatkowa motywacja:

- Zawsze masz więcej motywacji, chociaż jest mniejsze pole manewru, aby się poprawić, co czyni to trudniejszym. Wtedy bardziej dba się o szczegóły, dlatego musisz być dużo bardziej skoncentrowany.

Czy 22-latek nie może doczekać się już powrotu na skocznię?

- Prawdę mówiąc - nie. Nie ciągnie mnie jeszcze na skocznię. W głowie mam pewne rzeczy, które muszę poprawić, poza tym muszę utrwalić pewne podstawy skoków, aby ciało było bardziej symetryczne. A żeby to mocniej weszło do głowy, trzeba czym prędzej zacząć działać. Trzeba się pomęczyć; akceptuję plan - taki jaki jest - stwierdził.

Z roku na rok Peter Prevc jest bardziej doświadczony, mimo że wciąż ma tylko 22 lata. Jednak - jak sam mówi - wiek jest kwestią względną:

- Młodość jest pojęciem względnym. 20-30 lat temu chłopak w wieku 22 lat żył w okrutnej rzeczywistości, ale nasze pokolenie jest tak rozpieszczone przez rodziców, że mając 23 lata jesteś wciąż młody. I z tym się nie zgadzam, musisz dorosnąć jak najszybciej. Im szybciej jesteś w świecie profesjonalnego sportu, tym szybciej musisz dorosnąć.