Anders Fannemel po urazie, jakiego nabawił się podczas lądowania w I serii konkursu w Lahti, nie pojawił się dziś na skoczni Puijo. Norweg nie składa jednak broni w walce o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.
- Zrobiliśmy dzisiaj badania i okazało się, że mam naciągnięte ścięgno poniżej rzepki. Kolano jest stabline, ale odczuwam trochę bólu - poinformował Norweg.

Fannemel po badaniach zdecydował się opuścić dzisiejsze treningi i kwalifikacje na skoczni Puijo, które ostatecznie i tak nie doszły do skutku:

- Rezygnuję z dzisiejszych treningów i kwalifikacji; mam nadzieję, że jutro będę mógł skakać. Będę musiał startować z bólem, ale powinieniem zrobić kilkudniową przerwę. Zobaczymy, co będzie najlepszym rozwiązaniem - mówił 23-letni skoczek.

Norweski zawodnik przyznał, że wczoraj po niefortunnym lądowaniu w pierwszej serii miał duże obawy dotyczące swojego urazu:

- Wczoraj byłem bardzo zaniepokojny. Odczuwałem silniejszy ból. Miałem jakieś pięć minut, żeby zorientować się, co się stało i czy to będzie mądre skoczyć w drugiej serii. Ale na szczęście poszło dobrze.

Zespół medyczny stwierdził, że Fannemel kolejnymi startami nie ryzykuje pogorszenia swojego urazu:

- Mam nadzieję, że przede mną nie będzie teraz żadnych przymusowych przerw. Wkrótce sezon się skończy, więc muszę po prostu dotrwać do końca.

Obecnie Norweg traci do lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Petra Prevca 197 punktów:

- Moim celem jest walka o pierwsze miejsce w Pucharze Świata do samego końca, ale w tym celu muszę uczestniczyć we wszystkich konkursach. Gdybym wczoraj wygrał, sytuacja w klasyfikacji generalnej byłaby lepsza. Myślę, że gdybym w Lahti nie miał problemów z kolanem, to bym wygrał, ale w tej sytuacji było to bardzo trudne - stwierdził Fannemel.