Cztery lata temu, podczas mistrzostw świata w Oslo, Andreas Küttel zakończył karierę. Można go jednak spotkać w Falun, gdzie spełnia się w nowej roli...
Küttel w 2009 roku w czeskim Libercu został mistrzem świata na dużej skoczni. Dzięki latom startów wie o skokach tak wiele jak mało kto - i obecnie wykorzystuje tę wiedzę:

- Jestem tutaj poniekąd jako widz (śmiech), ale przede wszystkim pracuję dla szwajcarskiej telewizji, w której jestem ekspertem. Przed i po konkursach dokonuję pewnych analiz. Siedzę przy stanowisku naszej telewizji w mixed zonie, na szczęście nie jestem komentatorem; gdybym był, musiałbym siedzieć w tej ciasnej kabinie. Naprawdę cieszę się, że nie muszę tam być, bo stamtąd prawie nic nie widać. A tutaj widzę skoki - wyjaśniał szwajcarski skoczek.

W tej roli - jak sam przyznaje - nie ma wielu okazji, by oglądać konkursy na skoczni, ale obecność w Falun bardzo mu się podoba:

- Zazwyczaj oglądam zawody ze studia telewizyjnego, bo rzadko jeździmy na zawody. Wspaniale jest być tutaj i móc zobaczyć swoich kolegów - wciąż jest kilku zawodników, którzy przez wiele lat skakali razem ze mną i to najwspanialsza część tej pracy.

Pytany, czy brakuje mu skoków, zaprzecza:

- Nie, nie tęsknię za skokami. Wciąż skaczę dla siebie, każdego lata, ale oczywiście nie w zawodach.


Szwajcarski ekspert za faworyta czwartkowego konkursu nie uznaje swojego przyjaciela, Simona Ammanna:

- Severin Freund jest bardzo mocnym zawodnikiem; jeśli odda dobry skok, jest zdecydowanie lepszy od innych. Simon wciąż trochę zmaga się ze sobą. To niesamowite, że on w ogóle tutaj skacze po tym upadku i kontuzji.

Przy okazji najważniejszych imprez zawsze pojawiają się informacje o "wyścigu zbrojeń". Jak stwierdził Szwajcar, i tym razem nie wszystkie ekipy grają fair:

- Simon właśnie mi powiedział, że bardzo dużo wydarzyło się w kwestii używanych materiałów i sprzętu, a on przez kilka tygodni był z dala od tego. Kiedy wrócił do tego kręgu, zobaczył, jak wiele się zmieniło. Powiedział również, że niektóre nacje są całkowicie na granicy przepisów, a nawet je naginają w zakresie kombinezonów. Ale to część tego sportu... I temat, o którym oficjalnie nikt nie chce mówić. Nawet jeśli dyskusja na ten temat się rozpocznie, oni już będą mieli medale...



Rozmowa i zdjęcia: Martyna Szydłowska