Reprezentacja Austrii nie zdobyła medalu w niedzielnym konkursie drużyn mieszanych na normalnej skoczni w Falun. Wicemistrzowie świata z Val di Fiemme zajęli czwarte miejsce.
Austriacki zespół wystąpił w składzie: Daniela Iraschko-Stolz, Jacqueline Seifriedsberger, Michael Hayböck i Stefan Kraft. Tytuł trafił w ręce zawodników z Niemiec, srebrny medal wywalczyli skoczkowie z Norwegii, a brąz - Japończycy. Austriacy do podium stracili prawie dwadzieścia punktów.

- Czwarte miejsce na mistrzostwach świata jest niewdzięczne. Dzisiaj nie było nas stać na więcej. Nic nie mogliśmy zrobić - przyznała Seifriedsberger.

Indywidualnie zawiódł Michael Hayböck, który oddał bardzo krótkie skoki. W pierwszej serii 23-latek z Salzburga uzyskał jedynie 83 metry. Reprezentacja Austrii prowadziła w klasyfikacji jedynie po pierwszej grupie.

- Przepraszam moich kolegów. Teraz już nic więcej nie mogę zrobić. Słaba postawa w konkursach drużynowych boli jeszcze bardziej - ocenił Hayböck.

Z występu swoich skoczków nie mógł być zadowolony trener Heinz Kuttin, który w niedzielnych zawodach postawił na mniej doświadczonego Hayböcka, zamiast mianować do konkursu Gregora Schlierenzauera, wielokrotnego medalistę mistrzostw świata.

- Skok był po prostu słaby - przyznał wściekły Kuttin.

Złoto i srebro były poza zasięgiem, ale do reprezentacji Japonii Austriacy po pierwszej serii tracili dziesięć punktów. Wszystko było do odrobienia.

- Jestem zadowolona z mojego występu. Nikomu nic nie można zarzucić. Nikogo nie należy obwiniać. Czy wygrywamy, czy przegrywamy, nadal jesteśmy zespołem. Mam nadzieję, że chłopcy zrewanżują się na dużej skoczni - przyznała Daniela Iraschko-Stolz.

Brązowy medalista z normalnej skoczni, Stefan Kraft, oddał dwa dobre skoki. To jednak nie wystarczyło, aby pokonać dobrze prezentujących się obrońców tytułu.

- Dla mnie to szok. Wszystko było nie tak, jak być powinno - zaznaczył Kraft.