Andreas Wellinger w świetnym stylu powrócił do rywalizacji. W pierwszym od upadku w Kuusamo występie zdobył srebrny medal na mistrzostwach świata juniorów w Ałmatach.
Wellinger uzyskał wczoraj 99 oraz 101 metrów, a z Norwegiem Johannem Andre Forfangiem przegrał jedynie o pół punktu.

- To był dobry dzień, pełen poztywnych wrażeń. Mam nadzieję, że podczas drużynowego konkursu dam z siebie wszystko i przyczynię się do zespołowego zwycięstwa - powiedział wicemistrz świata juniorów.

Jeszcze niedawno, bo podczas Turnieju Czterech Skoczni, Wellinger musiał wcielić się na skoczni w rolę kibica. Po upadku w Kuusamo na początku grudnia dziewiętnastoletni Niemiec przeszedł operację uszkodzonego ramienia. Ponadto miał drobne urazy kręgosłupa. Po zabiegu i intensywnej rehabilitacji powrócił w pięknym stylu, zdobywając srebrny medal na MŚ juniorów.

- Skoki są jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina - dodał radośnie Wellinger.

Jeszcze do niedawna nie było wiadomo, czy dziewiętnastolatek zdoła wyzdrowieć na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w tym miesiącu w Falun. Teraz, po fantastycznym występie w Ałmatach, Wellinger ma szansę dostać się do drużyny Wernera Schustera na to wielkie wydarzenie sportowe.

- Medal dla Andiego byłby czymś znakomitym, ale on nie ma żadnej presji i przymusu - powiedział Schuster przed MŚ juniorów. - Będę przyglądał się zmaganiom tych młodszych w Kazachstanie. Po zawodach w Titisee-Neustadt zdecyduję, kogo zabieram do Szwecji.