"Pięć, trzy, jeden - Falun nadchodzimy!" - tak głosi tytuł artykułu na stronie słoweńskiej telewizji. I w rzeczy samej - dzięki dzisiejszemu triumfowi Słoweńcy stali się jednymi z głównych faworytów do zwycięstwa w konkursie drużynowym w Falun.
W odróżnieniu od poprzednich lat, w tym sezonie nie dominowali w konkursach drużynowych od jego początku (w Klingenthal zajęli piąte, a w Zakopanem trzecie miejsce). I może to odmieni ich dotychczasową "klątwę", a ze Szwecji wrócą z medalem?

W Willingen Jurij Tepeš, Nejc Dežman, Jernej Damjan i Peter Prevc nie dali szans rywalom i zwyciężyli z przewagą ponad 25 punktów.

- To było niewiarygodne, zawsze lubiłem skakać w Willingen. Myślę, że nawet lepiej wygrać drużynowo niż indywidualnie, bo wtedy wszyscy są szczęśliwi - mówił zaraz po konkursie zadowolony Jernej Damjan. - Do zwycięstwa zawsze trzeba czterech zawodników, którzy nie popełnią błędu. My dzisiaj byliśmy taką drużyną i, cóż, wygraliśmy - dodał rozradowany.

Bardzo mocnym punktem słoweńskiej ekipy był skaczący jako pierwszy Jurij Tepeš, który w swoich próbach uzyskał 136 i 137,5 metra:

- Za nami super sobota. Myślę, że świetnie skakaliśmy. Goran jest teraz w dobrym humorze. W konkursie drużynowym kontynuowaliśmy dobre skoki z piątku. Ta skocznia mi pasuje i dobrze mi się na niej skacze. Jestem bardzo zadowolony. Do sukcesu w konkursie drużynowym potrzeba ośmiu dobrych skoków, a my je mieliśmy - stwierdził Tepeš.

25-latek był w zwycięskiej drużynie siedmiokrotnie - w tym w trzech wygranych konkursach w Willingen:

- Super, beze mnie nie mogą wygrać - żartował Słoweniec.

Wczoraj Tepeš uplasował się na piątym miejscu, dziś indywidualnie był czwarty - czy zatem jutro po raz drugi w sezonie zdoła stanąć na podium?

- Mam więcej pewności, skaczę z przyjemnością. W pierwszej części sezonu męczyłem się. Teraz zbieram owoce ciężkiej pracy - przyznał.

O postawie swoich zawodników w samych superlatywach wypowiadał się szkoleniowiec Słoweńców:

- Dzisiejszy występ był doskonały. Cóż mogę powiedzieć - gratulacje dla całej drużyny. Ważne, że w finałowej serii chłopcy poprawiali swoje wyniki, wszyscy pokazali wspaniałe skoki i to było decydujące - ocenił występ swoich podopiecznych Goran Janus. - Byliśmy bezbłędni - no, może jakieś pojedyncze niuanse, ale w zwycięstwie nam to nie przeszkodziło.

W pierwszej serii nieco rozczarował Peter Prevc - po jego skoku na odległość 135,5 metra Słoweńcy spadli na trzecie miejsce, ale w finałowej próbie w świetnym stylu postawił kropkę nad "i", uzyskując 144,5 metra.

- Było trochę nerwowo, wszyscy skakaliśmy na swoim maksymalnym poziomie. Skaczesz 144 metry i w myślach czarujesz... Ale ostatecznie wszystko się udało - przyznał lider słoweńskiej drużyny.