- Chłopcy zbyt wcześnie mogli wracać do domu po konkursie, bo zakończyliśmy turniej na pierwszej rundzie. To nie był konkurs, który będziemy chcieli wspominać w przyszłości - powiedział rozczarowany trener Finów Jani Klinga.
Słaby występ Lauriego Asikainena, który nieraz zaskakiwał w tym sezonie, można wytłumaczyć kontuzją pleców. Jak już informowaliśmy wcześniej, najlepszy z Finów nie wystąpi podczas zawodów Pucharu Świata na skoczni mamuciej w Tauplitz/Bad Mitterndorf w najbliższy weekend.
- Słaby występ Lauriego był do przewidzenia, ponieważ ma problemy z plecami, dlatego przerwa dobrze mu zrobi. Spędzi parę dni w domu, a później jedziemy do Wisły - dodał Klinga.
Niepewne i nierówne skoki wciąż oddaje Anssi Koivuranta, który w klasyfikacji końcowej TCS zajął dopiero 42. miejsce.
- W jego skokach są pewne nieprawidłowości. Myślałem, że podczas konkursu w Bischofshofen Anssi skoczy o wiele lepiej, ponieważ trening i kwalifikacje były dobre w jego wykonaniu. Wszystko poszło jednak w innym kierunku - stwierdził Klinga. - Anssi jest niepewny, brakuje mu koncentracji i ma jakąś blokadę, dlatego te wyniki są takie, a nie inne...
Klinga zaznacza, że dobrym przykładem odrodzenia byli Norwegowie - Anders Jacobsen wygrał noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen, mimo że wcześniejsze jego występy nie wskazywały na dobrą dyspozycję.
- Trzeba odnaleźć pewność siebie, odwagę - i zrobić krok do przodu. Ważne jest, by nie rozmyślać zbyt wiele. Norwegowie, szczególnie Jacobsen, są dobrym przykładem. Na początku mieli trudny sezon, a później zaczęli skakać coraz lepiej - dodał trener Finów.
Finowie zaczęli wnikliwie analizować skoki swoich zawodników - dzięki temu wiemy, że bardzo słaba próba dwudziestoletniego Jarkko Määttä była spowodowana błędem technicznym.
- Oglądaliśmy skok na powtórce wideo i wyraźnie było widać błąd Jarkko podczas wyjścia z progu. Też jest niepewny, podobnie jak Anssi. Nasi zawodnicy powinni bardziej w siebie uwierzyć - skwitował Klinga.
Na mamuciej skoczni zobaczymy nieco inny skład fińskiej drużyny. W Austrii zostanie Jarkko Määttä, a do niego dołączą Sebastian Klinga i Ville Larino.
- Sebu dobrze radził sobie w Pucharze Kontynentalnym, a teraz przyszedł czas, by dać mu możliwość skakania w Pucharze Świata. Ville odbył trening w domu i - z tego co wiem - radził sobie bardzo dobrze - wyjaśnił Klinga. - Na pewno wiele osób interesuje, co z Janne. Wystąpi on podczas lokalnych zawodów w Lahti, więc oczywiste jest, że nie pojedzie do Austrii na zawody.
Dla wszystkich ekip celem numer jeden zostają teraz mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się już za półtora miesiąca.
- Bierzemy się porządnie do pracy. Tylko ciężką pracą zyskamy dobry wynik - zakończył Klinga.