Już dziś rozpocznie się 63. Turniej Czterech Skoczni. Gregor Schlierenzauer dwukrotnie triumfował w niemiecko-austriackich zawodach. Jak spisze się w tym roku?
Pierwszym przystankiem skoczków jest Oberstdorf, tam w niedzielę czeka nas inauguracyjny konkurs.

- Jesteśmy już na miejscu - napisał na swoim blogu Schlierenzauer. - Najpierw odbędą się serie treningowe, następnie kwalifikacje do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni. Najbliższe dni będą bardzo intensywne, ale też ekscytujące. Zawodnicy zawsze tworzą świetną atmosferę - dodał.

24-latek nie należy do faworytów. Po obiecującym konkursie w Lillehammer Tyrolczyk powrócił do swojej dyspozycji z poprzedniego sezonu. Nie potrafi wedrzeć się do najlepszej dziesiątki zawodów. Kto zatem - zdaniem dwukrotnego triumfatora TCS - w tym roku może odnieść zwycięstwo?

- Fannemel, Koudelka, Ammann są w wysokiej formie. Nie można zapominać o Bardalu. Michi Hayboeck także może być zwycięzcą. Nikt nie wie, w jakiej dyspozycji jest powracający Kamil Stoch. Trudno przewidzieć, kto będzie wiódł prym - ocenił rywali.

Dla skoczków Turniej Czterech Skoczni będzie przetarciem przed mistrzostwami świata w Falun.

- Ja jestem bardzo zrelaksowany. Wiem, że nie wszystko jest jeszcze tak, jakbym tego chciał. Mam jednak niezbędne doświadczenie, które daje mi dużo spokoju i sprawia, że się nie denerwuję. Może moja forma wyskoczy podczas Turnieju? Muszę uzbroić się w cierpliwość. Nie mogę doczekać się rozpoczęcia zawodów! - zaznaczył.

Trener Heinz Kuttin nie zabrał ze sobą Wolfganga Loitzla. Miejsce weterana skoków zajęli młodzi zawodnicy, startujący przede wszystkim w Pucharze Kontynentalnym.

- Swój pokój dzielę z Manuelem Poppingerem. Znamy się bardzo długo i dogadujemy się dobrze - przyznał Schlieri.