To nie był weekend Gregora Schlierenzauera. Jeśli Austriak chce osiągnąć dobry rezultat podczas Turnieju Czterech Skoczni, musi sporo poprawić w swoich skokach.
U 24-latka brakuje błysku, którym imponował i miażdżył rywali. Jego oznaki mieliśmy podczas konkursu w Lillehammer. W Engelbergu Tyrolczyk nie zaprezentował się z dobrej strony. W sobotę był dwudziesty trzeci, w niedzielę - jedenasty.

- Wczoraj miałem zły dzień. Gdy skoki nie są dobre, nie możesz nic zyskać. Z dzisiejszego konkursu jestem już zadowolony - mówił w niedzielę Austriak. - Podczas treningu i kwalifikacji latałem daleko. Muszę to przenieść na konkursy - dodał Schlieri.

Podczas niedzielnego konkursu na skoczni panowały inne warunki niż w sobotę. Było chłodniej, co sprawiło, że mocno oblodzony był próg. Niektórzy skoczkowie mieli później problemy z lądowaniem.

- Było ciężko. Wymagało to od nas maksymalnej koncentracji. Aby skok był udany, wszystkie elementy musiały być dobrze wykonane - od odbicia po lądowanie - powiedział Tyrolczyk.

Za kilka dni startuje Turniej Czterech Skoczni. Schlierenzauer triumfował w niemiecko-austriackich rozgrywkach dwukrotnie. Obecnie nie jest stawiany w roli faworyta.

- To, jak jestem przygotowany, okaże się w Oberstdorfie. Ja czuję się dobrze. Podążam w kierunku, jaki sobie wyznaczyłem - przyznał. - Faworytami zawodów są ci, którzy dominują w tej części sezonu. Chętnych do triumfu jest wielu. To daje nadzieję na wielkie emocje. Bardzo dobrze znam te skocznie. Może zaprocentuje moje doświadczenie z poprzednich lat? Zobaczymy niebawem - dodał.

Przed skoczkami teraz kilka dni przerwy na regenerację przed TCS.

- Liczę, że na święta będzie więcej śniegu niż w Engelbergu - zażartował Schlieri. - Boże Narodzenie to czas rodzinny. Przed nami teraz kilka spokojnych dni w domu - zakończył.