Pierwszy konkurs w Niżnym Tagile był dla Słoweńców udany - aż czterech z nich uplasowało się w czołowej dwunastce. Peter Prevc musiał jednak zadowolić się miejscem poza podium, a Anže Lanišek wciąż zmaga się z konsekwencjami upadku w Ruce.
Najlepszym ze Słoweńców był ponownie Peter Prevc, jednak utytułowanemu Słoweńcowi znowu nie udało się wywalczyć miejsca na podium. 22-latek skoczył na odległość 127 i 124,5 metra, co dało mu piątą lokatę w konkursie i pozwoliło awansować na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej:

- Z wyniku dzisiejszego konkursu jestem zadowolony, bo wczoraj na treningach oswajałem się z tą nową skocznią. Pokazałem dwa solidne skoki, co jest dobre - podsumował swój występ Prevc.

Dwie lokaty niżej uplasował się Matjaž Pungertar, a drugą dziesiątkę otwierali Robert Kranjec i Jernej Damjan. Dwudzieste drugie miejsce zajął z kolei Jurij Tepeš. Podczas konkursów w Niżnym Tagile Gorana Janusa zastępuje Nejc Frank, który był zadowolony z postawy słoweńskich skoczków:

- Oczywiście, jestem zadowolony. Mamy czterech zawodników w pierwszej dwunastce, więc musimy być zadowoleni. Peter miał problemy z dostosowaniem się do tej skoczni, ale dzisiaj w konkursie zebrał się i zajął piąte miejsce. Pungertar osiągnął najlepszy rezultat w Pucharze Świata w swojej karierze, a Jernej i Robi - pomimo drobnych błędów - wciąż skaczą w okolicach dziesiątego miejsca, więc możemy być usatysfakcjonowani - ocenił Frank.

Anže Lanišek po skoku na odległość 117,5 metra zajął dalekie 39. miejsce, ale - jak się okazuje - młody Słoweniec wciąż zmaga się z pewnymi konsekwencjami upadku w Ruce. Czy zatem powrót do pucharowej rywalizacji nie był zbyt wczesny?

- Nie powiedziałbym, że za szybko wrócił do Pucharu Świata. Według mnie szyna nie jest powodem dzisiejszego występu Anže, po którym nie dostał się do drugiej serii. W poniedziałek trenował w Zakopanem i w opinii klubowego trenera nie miał tam żadnych problemów. Nawet wczoraj w skoku treningowym uzyskał 128 metrów. To fakt, że przy lądowaniu go w dole trochę przydusiło - tak, że znów poczuł ból w biodrze - ale twierdzi, że ból nie jest taki, aby uniemożliwiał mu start - wyjaśniał słoweński szkoleniowiec.