Ten sezon dla Romana Koudelki rozpoczął się wyśmienicie - dwoma zwycięstwami w PŚ i prowadzeniem w klasyfikacji generalnej. Jak przyznaje Czech, skoki dają mu wiele radości, ale nie chce myśleć tylko o nich.
Zwyciężając w niedzielę w Lillehammer czeski skoczek powrócił na pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Chwilę później zaskoczył sympatyków skoków informacją, że rezygnuje ze startów w Niżnym Tagile. Koudelka zamiast bronić żółtej koszulki lidera w Rosji miał odpoczywać, ale czy dostał prawdziwe "wolne"?

- Niezupełnie. Mamy wypracowany rytm - jeden dzień treningu, drugi wolny - i tak dalej. Kiedy już myślałem, że moje treningi zaczęły być łagodniejsze, Richard dołożył mi obciążenia tak, że nogi zaczęły boleć - przyznał Czech. - Wydaje mi się, że treningi z tego lata były prawdopodobnie najtrudniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek robiłem - nie ważne, czy latem, czy nie.

Jaki trening dał się aż tak we znaki 25-letniemu skoczkowi?

- To były przede wszystkim ćwiczenia na wzmocnienie z ciężarami, robiłem jakieś szesnaście przysiadów ze 105 kg obciążenia. Spore wyzwanie - wyznał Koudelka.

Efekty przynosi również współpraca z psycholog Zdeňką Sládečkovą, która w jednym z wywiadów pochwaliła ostatnio swojego podopiecznego:

- To bardzo mnie ucieszyło. Jestem uśmiechnięty, skoki dają mi wiele radości, jak stałym bywalcom wyjście do pubu na piwo. Zmieniło się moje myślenie, nie patrzę na to, że muszę iść na skocznię i coś tam szybko zrobić, teraz idę tam, bo to daje mi radość - i myślę, że to jest najważniejsze - powiedział Koudelka.

Czeski skoczek w wolnym czasie najchętniej oddaje się swoim ulubionym zajęciom:

- Zwykle rzucam się na kanapę i gram na PlayStation. A w co gram? Zależy, na co mam ochotę, ale głównie w piłkę nożną albo hokej.

W tym tygodniu Puchar Świata po raz pierwszy przenosi się do Niżnego Tagiłu. Koudelka zrezygnował ze startu i - jak zapewnia - nie planuje oglądać konkursów:

- Szczerze mówiąc nie bawi mnie zbytnio oglądanie w telewizji. Szczególnie gdy konkursy są takie jak w Lillehammer, zmieniają się belki, tu dodają, tam odejmują jakieś punkty itd. Ale przede wszystkim nie chcę oglądać tych zawodów, żeby nie zacząć myśleć o skokach, bo tego nie chcę. Potem tylko przeczytam wyniki, jak wypadną koledzy, ale w telewizji nie będę tego oglądać.

Czy to dobry pomysł, aby odpuszczać zawody już na początku sezonu?

- Oczywiście, to jest potrzebne. Ciało potrzebuje dużo energii podczas zawodów, po tym weekendzie byłem całkowicie wymęczony. Teraz postaram się tak spędzić czas, aby nie myśleć o skokach. Potrzebuję PlayStation, spotkam się z przyjaciółmi, pójdę na spacer z psem. Żeby trochę zapomnieć. To trudne, ale muszę się tego nauczyć, póki co dobrze mi idzie.

Kiedy zatem obecny lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata planuje pojawić się na skoczni?

- W Engelbergu, w kwalifikacjach albo treningu. Przede wszystkim plan był taki, żebym wcale nie chodził na skocznię, abym skupił się na innych rzeczach, a nie tylko na skokach.

Czym różnią się tegoroczne przygotowania w porównaniu z poprzednimi latami? I czy aby nie są one zaplanowane pod kątem Turnieju Czterech Skoczni?

- Różnią się tym, że odpuszczam zawody i próbuję się zrelaksować. Potem Engelberg, Turniej Czterech Skoczni, loty w Kulm, Wisła, Zakopane - nie ma czasu na odpoczynek. Dlatego tak zdecydowaliśmy. Z tego co widziałem, Kasai postąpił tak samo, również inni zawodnicy... Nie wiem, czy Ammann jedzie, ale zobaczymy. Myślę, że więcej osób odpuści te konkursy - stwierdził Koudelka.