Osiemnastolatek skakał dzisiaj na normalnym obiekcie w Lillehammer. Był to powrót na skocznię po upadku w Klingenthal, gdzie doznał wstrząśnienia mózgu. Jak przyznaje sam Norweg, swoje pierwsze próby wykonywał nieco asekuracyjnie.
- Byłem nieco niepewny i trochę się wstrzymywałem w pierwszym skoku - powiedział Phillip Sjøen.

Jednak z każdym skokiem szło mu lepiej i w ten weekend będzie rywalizował w Pucharze Kontynentalnym w Renie (być może uda mu się wystąpić we wszystkich trzech konkursach):

- Ciężko było tyle czekać. Ale może to nie będzie takie złe i w ostatecznym rozrachunku na tym skorzystam - przyznał.

Alexander Stöckl jest bardzo zadowolony z oddawanych przez Sjøena skoków, które oglądał z wieży trenerskiej.

- Phillip nie zapomniał, co potrafi. W swoich skokach prezentuje ten sam poziom techniczny, jaki pokazywał przed upadkiem w Klingenthal - stwierdził szkoleniowiec Norwegów.

Być może Sjøen powróci do rywalizacji w Pucharze Świata już w Engelbergu. Trener Norwegów często jest pytany o Turniej Czterech Skoczni i Sjøena, gdyż ten uważany jest przez bukmacherów jako jeden z faworytów do zwycięstwa w tej prestiżowej imprezie:

- Jeśli tak dalej pójdzie, Phillip będzie poważnym kandydatem, to oczywiste. Ale najpierw zobaczymy, jak będzie mu szło na treningach i w konkursach.