Najpierw wygrana w konkursie drużynowym, później nieco słabsze występy w zawodach indywidualnych, wreszcie - podium. Wydaje się, że Severin Freund wkroczył wreszcie na właściwą ścieżkę...
Niemiec wraz z kolegami zwyciężył w inauguracyjnych zawodach w Klingenthal. Później, podczas konkursów indywidualnych, nie było już tak dobrze - szesnaste miejsce w Klingenthal i siódma lokata w Kuusamo z pewnością nie były tym, o czym marzył Freund. Dzisiejszym trzecim miejscem jeden z bohaterów ubiegłego sezonu powraca do światowej czołówki.

- To był dla mnie duży krok do przodu. Trochę straciłem do zwycięzców, ale to był dla mnie dobry dzień - przyznał po konkursie Freund. - Podczas konkursu panowały ciężkie warunki, był silny wiatr z przodu. Ta skocznia zawsze jest wymagająca - dodał.

Na półmetku rywalizacji Freund zajmował dopiero siódme miejsce, jednak strata do podium nie była duża. Drugi rezultat w finale (137,5 metra) zapewnił Niemcowi lokatę na podium.

- Pierwszy skok był całkiem dobry, ale nie miałem szczęścia do warunków. W drugiej serii znowu udało mi się dobrze skoczyć, a to pozwoliło mi przesunąć się do góry - opowiadał o przebiegu konkursu.

W przeciwieństwie do wielu skoczków Freund nie ma szczególnego urazu do skoczni w Ruce, na której - sam lub z drużyną - uzyskiwał dobre wyniki. W 2012 roku stanął nawet na najwyższym stopniu podium konkursu indywidualnego.

- W ostatnich czterech latach trzy razy byłem tu na podium. Kuusamo jest dla mnie szczęśliwym miejscem - zakończył.