Sezon zaczął się pechowo dla Phillipa Sjøena. Upadek w jednym z treningów wykluczył młodego Norwega ze startów w Klingenthal i Kuusamo. Jak się okazuje, występ w Lillehammer również stoi pod znakiem zapytania. A jego reprezentacyjni koledzy nie zachwycali w pierwszym konkursie w Finlandii...
Dopiero wczoraj osiemnastoletni Norweg powrócił do treningów. Informacje z Klingenthal wykluczały poważne urazy, ale w wyniku upadku Sjøen doznał wstrząśnienia mózgu, którego skutki są dokuczliwe dla zawodnika:

- Mam bóle głowy, kiedy oglądam telewizję czy trochę za dużo jeżdżę samochodem. To były długie dni, kiedy nie wolno mi było trenować więcej niż godzinę dziennie - przyznał Sjøen. - Muszę zachować pewną ostrożność po tym wstrząśnieniu mózgu. Zobaczymy, czy będę w stanie wrócić w przyszłym tygodniu. To byłoby optymalne; wierzę, że będzie dobrze. Nie ma jednak żadnej presji, nie ma sensu naciskać. To długi sezon, ale chciałbym pojechać do Lillehammer. Zobaczymy, jak będą reagować głowa i ciało.

Decyzja o tym, czy ambitny Norweg wystąpi na olimpijskich obiektach w Lillehammer, zapadnie najpewniej podczas tego weekendu.

- Zrobimy kilka badań i sprawdzimy szyję. Wtedy poznamy odpowiedź - powiedział fizjoterapueta Lars Haugvad.

- Wciąż mam sztywny kark, ale jest dużo lepiej niż było. Codziennie pracowałem z Larsem. Każdego dnia była poprawa, zobaczymy co powie na koniec. Byłoby świetnie, gdybym wrócił do rywalizacji w Lillehammer. Bo tamtejszą skocznie dobrze znam, więc nie byłoby żadnych niespodzianek - tłumaczył Sjøen.

Młody Norweg podczas tego weekendu ogląda zmagania swoich kolegów w telewizji:

- Kiedy zobaczyłem, jak tam wiało podczas treningów, uznałem, że dobrze, iż zostałem w domu. Mogę spokojnie obejrzeć to w telewizji, ale jeśli miałbym to samo robić za tydzień podczas zawodów w Lillehammer, byłoby gorzej. Myślę, że to byłoby strasznie nudne.

A pierwszy konkurs w Kuusamo nie należał do najbardziej udanych dla Norwegów. Anders Bardal, po zwycięstwie w kwalifikacjach i świetnej postawie w treningach, oczekiwał dużo więcej niż jedenastego miejsca:

- Za bardzo chciałem w pierwszym skoku konkursowym. Muszę być bardziej cierpliwy. Poszło źle, ale to był wypadek przy pracy i muszę się po tym otrząsnąć. W sobotę wieczorem nadejdzie druga szansa - stwierdził Bardal.

- Jesteśmy we właściwym miejscu, ale życzyłbym sobie Bardala skaczącego jak w czwartek. Fannemel skacze stabilnie i jestem z niego bardzo zadowolony - podsumował Alexander Stöckl.

Anders Fannemel nie krył, że skocznia w Kuusamo nie należy do jego ulubionych, ale i tak chciał walczyć o jak najwyższe lokaty:

- Mam sporo do poprawienia w zakresie techniki. Mam jeszcze pewne rezerwy, mogę być na podium w sobotnim konkursie. Jeszcze kilka dni temu Ammann był za mną - stwierdził Fannemel.