Słoweńscy skoczkowie od dłuższego czasu zmagali się z problemami w związku, który ostatnio groził im, że jeśli nie podpiszą umów, nie wystąpią w kolejnych zawodach. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że problem został zażegnany.
Dzisiaj słoweńscy skoczkowie w końcu porozumieli się ze Słoweńskim Związkiem Narciarskim i podpisali umowy na rozpoczęty w miniony weekend sezon.

Przypomnijmy: wcześniej skoczkowie odmawiali podpisania niekorzystnych umów ze związkiem, który nie gwarantował im premii za dobre wyniki. Obiecano im, że otrzymaliby nagrody tylko w sytuacji, jeśli znalazłby się nowy sponsor. Słoweński związek postawił skoczkom nawet ultimatum - jeśli nie podpiszą umów, nie wystartują w Kuusamo. Na szczęście na spotkaniu z przewodniczącym ds. skoków i kombinacji narciarskiej - Ljubo Jasničem - po zaledwie 24 minutach udało się zawrzeć porozumienie.

- Skandalu nie było. Na spotkaniu byliśmy bardzo krótko i dogadaliśmy się - umowy zostaną takie same, jak w poprzednim sezonie. W nich są zapisane te same stawki, również nagrody. My, skoczkowie, jesteśmy zadowoleni. Wiemy, że nie możemy wymagać więcej, bo sytuacja jest taka, a nie inna. Muszę przyznać, że teraz będę mógł spokojniej spać - powiedział Jernej Damjan.

Zwycięzca Letniej Grand Prix wyjawił, że sprawa niepodpisanych umów ciążyła zawodnikom podczas konkursów w Klingenthal.

- Przyznaję, że męczyło mnie to w Klingenthal i na treningach. Często myślałem o tych umowach. Wczoraj nawet studiowałem przepisy, co mogłoby nam na przykład grozić - poinformował Damjan.