Wyniki kwalifikacji nie dają polskiej kadrze szczególnych powodów do optymizmu. Maciej Kot nie traci jednak dobrego nastroju, tłumacząc słabszy wynik pogorszeniem warunków...
- Ważne jest, żeby wejść w sezon z dobrym samopoczuciem i pozytywnym podejściem - przyznaje Maciej Kot, który w kwalifikacjach zajął dopiero 34. miejsce. Wcześniej, podczas treningów, uzyskał dziesiąty i czterdziesty rezultat.

- Dziś trzeba było jak najszybciej zapoznać się z nowymi, zimowymi warunkami; jak najszybciej "złapać" dobre skoki - tłumaczy. - Mój pierwszy skok był najlepszy, później warunki zaczęły się zmieniać, a punkty nie rekompensowały "przeciągu" za progiem. Nie dało się odlecieć, mimo że na dole był całkiem dobry wiatr. Było też trochę stresu, bo to przecież rozpoczęcie sezonu - kontynuuje Kot.

120,5 metra wystarczyło, aby zakwalifikować się do niedzielnego konkursu indywidualnego. Sobotnią drużynówkę Maciek obejrzy z trybun - Łukasz Kruczek nie wystawił go do składu.

- Zadanie było proste - oddać dobry skok i zakwalifikować się do konkursu. Zostało wykonane, to jest jak najbardziej na plus - kończy Kot.