Podczas pierwszego treningu w niemieckim Klingenthal nieszczęśliwy upadek zaliczył Phillip Sjøen. Młody Norweg został przewieziony do szpitala, ale - jak się okazuje - nie doznał żadnych poważnych obrażeń.
- Jestem posiniaczony, ale w dobrym nastroju. Cieszę się, że nie odniosłem żadnych poważnych obrażeń. Powrócę - zapewnia Sjøen.

Słowa młodego norweskiego skoczka potwierdza szef norweskich skoków:

- Badania pokazały, że nie doznał żadnego złamania czy poważnego urazu - powiedział Clas Brede Bråthen.

W pechowej próbie Sjøen poszybował aż na 148 metr:

- Taki skok to rzadkość. Przeskoczył całą skocznię i lądował na płaskim. Kąt lądowania był taki, że nie zdołał ustać tego skoku. Na szczęście był przytomny i natychmiast został zabrany do szpitala - wyjaśniał Bråthen.

Mimo że osiemnastolatek nie doznał poważnych obrażeń, nie będzie już skakał podczas inaugurujących Puchar Świata zawodów.

- Odczuwa ból w nadgarstku, ale na szczęście nie jest to nic poważnego. To, że nie dostał się do pierwszego konkursu Pucharu Świata, jest oczywiście dla Phillipa bardzo smutne. Ale on zmagał się z różnymi trudnościami już wcześniej, mamy nadzieję, że szybko wróci i pokaże, na co go stać - dodał Bråthen.

Post użytkownika Phillip Sjøen.