Phillip Sjøen po niezwykle udanym sezonie letnim nie chce zwalniać tempa i odważnie marzy o kolejnych sukcesach. Szczególną uwagę zwraca na Turniej Czterech Skoczni...
- Turniej Czterech Skoczni to największe, co możesz wygrać jako skoczek. W ubiegłym roku Thomas Diethart pojawił się znikąd i go wygrał, mimo że nikt o tym nawet wcześniej nie pomyślał. Chciałbym powtórzyć jego wyczyn zimą - przyznał Phillip Sjøen.

Nadchodzącej zimy zawodnicy będą rywalizować nie tylko o triumf w TCS i Kryształową Kulę. W połowie lutego w Falun skoczkowie powalczą o medale mistrzostw świata:

- Turniej Czterech Skoczni jest wyraźnie największym celem, wraz z mistrzostwami świata w Falun - stwierdził niespełna osiemnastoletni Norweg.

Norweski szkoleniowiec Alexander Stöckl nie zdecydował jeszcze o ostatecznym kształcie swojej drużyny. W inaugurujących Puchar Świata zawodach w Klingenthal może wystąpić siedmiu norweskich skoczków. Wcześniej do kadry było nominowanych sześciu zawodników: Anders Bardal, Rune Velta, Anders Fannemel, Tom Hilde, Andreas Stjernen i Anders Jacobsen. Jednak latem Philip Sjøen, Daniel Andre Tande i Joachim Hauer pokazali, że są gotowi walczyć o miejsce w drużynie narodowej:

- Miejsce w reprezentacji daje korzyści finansowe i sprzętowe, ale nie jest celem samym w sobie, aby być w reprezentacji. Teraz mogę cieszyć się bardzo dobrym programem przygotowawczym, jaki mam w Kollenhopp - tłumaczył Sjøen.

Mimo długiej listy chętnych drugi zawodnik LGP zamierza powalczyć o miejsce w kadrze już na inaugurujące konkursy w Klingenthal:

- Niektórzy martwili się, jak poradzę sobie z przejściem na tory lodowe, ale jak do tej pory nie mam z tym problemu. Skoki, jakie oddałem na Midtstua, były na bardzo wysokim poziomie. Mam nadzieję, że dostanę szansę, ale teraz w Norwegii wielu jest na wysokim poziomie. Muszę skupić się na swoim celu - zakończył.