Phillip Sjøen był objawieniem tego lata, mógł sięgnąć nawet po zwycięstwo w całym cyklu Letniej Grand Prix, jednak trener Alexander Stöckl zdecydował, że młody Norweg nie wystąpi w ostatnich konkursach. Jak się okazuje, ta decyzja nie była po myśli samego zawodnika...
Philip Sjøen objął pozycję lidera Letniej Grand Prix podczas konkursów w Hakubie, gdzie dwukrotnie zwyciężył. Jednak przez nieobecność w dwóch ostatnich konkursach LGP w Austrii i Niemczech nie miał szans na obronę pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej. W swoim oświadczeniu na jednym z portali społecznościowych niespełna osiemnastoletni zawodnik tłumaczył, że nie wystartuje w finałowych zawodach, ponieważ priorytetem są teraz dla niego przygotowania do sezonu zimowego. Jak się okazuje, nie do końca tak było...

- Zostałem w domu wbrew własnej woli. Bardziej niż chętnie wziąłbym udział w ostatnich konkursach. Czuję się nieszczęśliwy, że nie mogłem walczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej - wyznał Sjøen w rozmowie z dziennikiem VG.

Już od początku sezonu letniego Sjøen pokazywał swój potencjał, jednak w pierwszych zawodach LGP brakowało mu szczęścia. Po raz pierwszy na podium stanął w Courchevel, przegrywając jedynie ze swoim rodakiem Andreasem Stjernenem. Następnie dwukrotnie zwyciężył w zawodach w Hakubie, a w kazachskich Ałmatach stanął na najniższym stopniu podium. W ostatnich konkursach w Hinzenbach i Klingenthal już nie wystartował, przez co nie został pierwszym w historii Norwegiem, który triumfowałby w klasyfikacji generalnej letniego cyklu. Ten zaszczyt przypadł Jernejowi Damjanowi, który jako pierwszy w historii swojego kraju sięgnął po zwycięstwo w LGP:

- To byłaby ogromna motywacja przed sezonem zimowym, gdybym zwyciężył w Letniej Grand Prix. Wcześniej żaden Norweg tego nie osiągnął - wyjaśniał Sjøen.

Alexander Stöckl tłumaczy, że harmonogram startów i treningów był opracowany już wcześniej, co było szczególnie ważne w przypadku Sjøena, bo zawodnik wciąż jest w fazie rozwoju:

- Phillip został w domu, żeby optymalnie przygotować się do sezonu zimowego. Kiedy spotkaliśmy się w Courchevel w sierpniu, ustaliliśmy, że nawet gdyby miał dobre wyniki, będziemy trzymali się planu - poinformował szkoleniowiec Norwegów.

Pytany, czy w związku z szansą na zwycięstwo w całym cyklu nie należało zrewidować planów, odpowiada:

- To nie było możliwe. On wciąż jest w fazie rozwoju. Zarówno dla mnie, jak i dla niego, najważniejsze jest, aby dobrze prezentował się zimą. Phillip jest młody, a dla mnie ważne jest dbać o niego indywidualnie.

Austriak potwierdził, że rozważa powołanie do kadry zarówno Sjøena, jak i Daniela André Tande - drugiego objawienia tego lata.

Norweski dziennik w rozmowie z trenerem przywołuje przykład Gregora Schlierenzauera - Austriacy nie przejmowali się jego wiekiem, kiedy jako szesnastolatek po raz pierwszy zwyciężył w Pucharze Świata w Lillehammer:

- Ale to stało się zimą. Jeśli Phillip będzie dobrze spisywał się w Pucharze Świata, najpewniej będzie startował w prawie wszystkich konkursach. Jeśli nie, to go wycofamy - wyjaśniał Stöckl.

Espen Bredesen, legenda norweskich skoków, nie uważa, aby występ Sjøena w ostatnich konkursach mu zaszkodził:

- Znam go bardzo dobrze. Nie straciłby energii, bo jest teraz w formie i ma bardzo dobry okres. I mógł wygrać klasyfikację generalną Letniej Grand Prix, na co Norwegia miała realną szansę po raz pierwszy. Dlatego pojawia się pytanie, jak ważne było zwycięstwo w tych zawodach - stwierdził Bredesen.