W poniedziałek w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego pojawił się Kamil Stoch. Co mistrz olimpijski robił w poznańskich Krzesinach? Odbył lot F-16!
Pod opieką specjalistów poniedziałkowe przedpołudnie zakopiańczyk spędził na szkoleniu, które dotyczyło zasad obowiązujących podczas lotu. Stoch poznał procedury, jakie muszą zostać zastosowane podczas sytuacji awaryjnych.

Podwójny złoty medalista z Soczi otrzymał od lotników kombinezon oraz specjalnie przygotowany hełm. Piloci chcieli zrewanżować się Stochowi za kask z biało-czerwoną szachownicą, który towarzyszył reprezentantowi Polski podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich.

Lotnictwo to ukryta pasja naszego skoczka. Zanim wsiadł do F-16, odbywał loty szybowcami.

- To marzenie każdego chłopaka, który kiedykolwiek słyszał o polskim lotnictwie - ogólnie o lotnictwie w jakiejkolwiek formie, które widział w telewizji. Każdy chciałby przelecieć się takim myśliwcem bojowym - ocenił 27-letni zawodnik.

Stoch w powietrzu spędził ponad półtorej godziny. Leciał na pułapie sześciu tysięcy metrów przy prędkości bliskiej 1000 km/h.

- Miewałem nudności. Przy przeciążeniach ponad 5G można poczuć się nieco źle - powiedział skoczek, dodając, iż emocje podczas lotu były ogromne.

Przed XXII Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi ze Stochem rozmawiał generał broni pilot Lech Majewski, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych RP. Przyznał, że obiecał naszemu skoczkowi lot F-16, jeśli ten przywiezie z Rosji krążek z najcenniejszego kruszcu. Słowa dotrzymał.

- Trudno było sobie wyobrazić, że można zdobyć złoty medal w Soczi. Ale zdobycie dwóch medali musiało być bardzo ciężkie. Podczas rozmowy kilka miesięcy temu powiedziałem: panie Kamilu, jeżeli zdobędzie pan złoto, należy się panu lot F-16 - przyznał.