Wczorajsze mistrzostwa Norwegii na Granåsen były dla Andersa Bardala pierwszym startem od blisko dwóch i pół miesiąca. Utytułowany Norweg musiał przed własną publicznością uznać wyższość sensacyjnego lidera LGP - Phillipa Sjøena.
- Phillip wygląda na bardzo silnego zawodnika. Ciekawy typ, który - mam nadzieję - będzie dalej robił postępy. Nie jestem zaskoczony jego wynikami, wiem o nim od kilku lat. Zdawałem sobie sprawę z jego potencjału, którego dotychczas nie pokazywał, bo borykał się z kontuzją kolana. Potem powrócił do rywalizacji podczas mistrzostw Norwegii w Molde, które odbywały się na wiosnę - i wtedy widzieliśmy początek tego, co stało się latem - mówił przed czwartkowymi zawodami Bardal o swoim młodszym koledze.

Po konkursie medalista XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi, który do kolejnego sezonu przygotowuje się w ramach indywidualnego programu, przyznał:

- Sjøen jest w tym momencie najlepszym skoczkiem na świecie.

Młody zawodnik cieszy się ze swojego sukcesu i triumfu nad najbardziej utytułowanym skoczkiem w norweskiej ekipie:

- To daje dodatkową motywację do pracy. Takie zwycięstwa przechowuje się w "banku" i czerpie z nich, kiedy nadchodzą gorsze dni. Tym większą radość daje to, że pokonałem Andersa na jego własnym terenie - stwierdził Sjøen.