Tydzień temu Phillip Sjøen po raz pierwszy w karierze stanął na podium Letniej Grand Prix, dzisiaj odniósł pierwsze zwycięstwo i na dodatek został liderem całego cyklu.
Młody Norweg w pierwszym konkursie w Hakubie poszybował na odległość 125 i 131 metrów, dzięki czemu wypracował sobie sześciopunktową przewagę nad dużo bardziej doświadczonym Słoweńcem, Jernejem Damjanem, i ponad ośmiopunktową nad swoim kolegą z drużyny, Danielem-Andre Tande.

- To daje dodatkową motywację, kiedy wszystko w końcu się układa, a zwłaszcza gdy razem z tobą na podium stoi kolega z drużyny. Wiedzieliśmy, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty od czasu zakończenia poprzedniego sezonu. Teraz skoki to sama radość - powiedział zwycięzca pierwszego konkursu w Japonii. - Jestem bardzo szczęśliwy. Moje skoki są coraz lepsze, chciałbym utrzymać taki poziom również zimą - dodał.

Dla niespełna osiemnastoletniego Sjøena objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix to spore zaskoczenie:

- Uważam, że to bardzo fajne. Nie pomyślałbym, że po dyskwalifikacji w Wiśle i upadku w innym konkursie będę liderem, naprawdę to doceniam - wyjaśniał.

Jernej Damjan zwyciężył w Letniej Grand Prix w Hakubie w ubiegłym roku, ale w pierwszym konkursie nie udało mu się powtórzyć tego osiągnięcia:

- Lubię Hakubę, a Hakuba lubi mnie. To był dobry konkurs, mój drugi skok nie był idealny, ale jestem zadowolony z wyniku. Nie mam problemów z dalekimi podróżami i zmianą czasu, jestem starym facetem i przywykłem do tego - stwierdził Słoweniec.

Pierwsze zawody w Japonii były też przełomowe dla Daniela-Andre Tande, który po raz pierwszy w karierze stanął na podium w zawodach najwyższej rangi:

- Jestem niezwykle szczęśliwy. Skakanie na tej skoczni to świetna zabawa. Podróż do Japonii nie jest najłatwiejsza, przez co nie spałem zbyt dużo, a to bardzo utrudnia - powiedział 20-letni Norweg.