Phillip Sjøen jest postrzegany jako najbardziej obiecujący talent norweskich skoków. Swoimi występami w ostatnich konkursach zdaje się to potwierdzać. Mimo że wciąż brakuje mu szczęścia przy lądowaniu...
Osiemnastoletni Norweg jest bardzo zdeterminowany, aby osiągnąć sukces pomimo pojawiających się na jego drodze przeciwności losu i wielu wyrzeczeń.

- Dokonałem wielu wyborów, aby w dalszej perspektywie stać się lepszym skoczkiem. Nie piję alkoholu, nie palę papierosów. Nie jest udowodnione, że jedno piwo od czasu do czasu ma jakiś większy wpływ, ale zdecydowałem się w ogóle go nie pić. Jestem przekonany, że dokonując przez cały czas mądrych wyborów mogę być lepszym skoczkiem. Jest to dość trudne, ale staram się to robić dla dobrych występów - wyjaśnia Sjøen.

Młody Norweg bardzo dobrze prezentował się już na treningach w Wiśle, jednak pomimo dobrej próby został zdyskwalifikowany w kwalifikacjach z powodu nieprawidłowego kombinezonu. Mimo to Alexander Stöckl dał mu szansę występu w konkursie drużynowym, gdzie skakał daleko, ale nie ustał pierwszej próby:

- Jestem bardzo zadowolony, że zostałem wybrany do drużyny. To była dla mnie wielka szansa, ponieważ pytanie brzmiało: Tom Hilde czy ja? Oczywiście byłoby lepiej, gdybym nie upadł w pierwszej rundzie, ale - cóż - zdarza się - stwierdził.

Zawodnik stawia sobie ambitne cele:

- Moim celem jest przeniesienie tego, co robię na treningach, do konkursu. To jest sztuka. Ale muszę oddać dwa dobre skoki i powinienem być w pierwszej dziesiątce na świecie. To będzie mój cel w pierwszej kolejności, potem będę wyznaczał sobie większe wyzwania - powiedział osiemnastolatek. Chociaż dodaje: - Moim celem jest być w drużynie na mistrzostwa świata w Falun!

Pod wrażeniem postawy Sjøena jest szkoleniowiec Norwegów:

- On ma potencjał. Wiemy o tym od jakiegoś czasu. Miał dobre zakończenie ubiegłego sezonu ze srebrnym medalem mistrzostw Norwegii zdobytym w Molde. Dobrze prezentował się na treningach. Wydaje mi się, że jeśli dalej będzie miał takie podejście, to jest przyszłością norweskich skoków. Jest jednym z tych, którzy przejmą stery - stwierdził Stöckl.

Po pierwszej serii konkursu w Einsiedeln Sjøen zajmował wysokie szóste miejsce. W finałowym skoku poszybował aż na 115 metr, ale - niestety - ponownie jego próba zakończyła się upadkiem i został sklasyfikowany na dziewiętnastym miejscu:

- Nie udało mu się wylądować. Nad tym musimy popracować. Niemniej jednak wydaje się, że Philip przyniesie wiele dobrego w przyszłości, z tego należy się cieszyć - podsumował jego występ szkoleniowiec Norwegów. - Szczególnie cieszy, że zarówno Philip, jak i Daniel, naciskają na kadrę narodową. Mam nadzieję, że da to motywację reszcie drużyny - dodał Stöckl.

- Mój timing był niewłaściwy przy każdym lądowaniu i w końcu upadłem. Myślę, że muszę potrenować lądowanie telemarkiem przed kolejnym weekendem - zapowiedział norweski skoczek.

Aż trudno uwierzyć, że pomimo tak młodego wieku Sjøen nie traci determinacji mimo tych wszystkich niepowodzeń. Jednak, jak sam przyznaje, motywacja jest dla niego najważniejsza:

- Popełniłem dwa błędy, ale pozostałe skoki były bardzo dobre. Czerpię swoją motywację od fanów, ponieważ to świetna zabawa skakać przed taką wspaniałą publicznością - powiedział Norweg.

Dzięki dobrej postawie w tegorocznej Letniej Grand Prix Sjøen może wywalczyć sobie miejsce w norweskiej kadrze na Puchar Świata. Jednak osiemnastolatek nie myśli o rywalizacji z kolegami z drużyny:

- Koncentruję się na sobie. Motywuję się dobrymi występami, to zawsze mnie pcha do przodu. Wszystko inne może tylko dekoncentrować - twierdzi.

Z kolei takiego obrotu spraw nie wyklucza szkoleniowiec Norwegów:

- Jeśli dalej będzie się tak prezentował, będzie jednym z tych, którzy wesprą kadrę narodową w Pucharze Świata. Mimo że jest bardzo młody, widzę, iż zachowuje się bardzo profesjonalnie. Jest świadomym zawodnikiem, który wie, czego potrzebuje i jak musi dalej trenować. Jest bardzo zainteresowany treningiem i bardzo się do niego przykłada.