Chociaż Pekka Niemelä zapowiadał, że po zakończeniu współpracy z kadrą Finlandii zamierza zrobić sobie przerwę od skoków, to już od kilku tygodni prowadzi kadrę Turcji.
Mimo że już dwa tygodnie temu Niemelä miał okazję trenować ze skoczkami tureckimi, to dopiero wczoraj Fin zdecydował się na podpisanie kontraktu z Turecką Federacją Narciarską.

- Mówiąc ogólnie, jestem głównym trenerem kadry A, jednak do moich obowiązków będzie należeć również doradztwo w sprawie ogólnego rozwoju dyscypliny, jaką są skoki narciarskie, opracowywanie ogólnych programów treningowych (także dla juniorów) oraz nawiązywanie międzynarodowej współpracy - tak, aby skoki od tej pory kojarzyły się również z Turcją - komentuje swoje nowe stanowisko Niemelä.

Obecnie skoczkowie tureccy prezentują się w zawodach FIS Cup oraz sporadycznie w konkursach Pucharu Kontynentalnego. Pekka Niemelä chce jednak swoich nowych podopiecznych zaprezentować szerszej publiczności już podczas zbliżających się zawodów Letniej Grand Prix w Wiśle.

- Jeśli treningi będą przebiegały pomyślnie, w przyszłości na stałe będziemy brać udział we wszystkich konkursach Pucharu Kontynentalnego. Za dwa lata widzę Turków nawet w Pucharze Świata. Następnym celem będzie wywalczenie miejsc na mistrzostwa świata oraz osiągnięcie stałego, wysokiego poziomu - tak, żeby możliwym był wyjazd na igrzyska olimpijskie. To są cele na najbliższy czas; wiem, że marzenia się spełniają, jeśli pracuje się nad ich realizacją wystarczająco mocno - dodaje Fin.

Niemelä liczy również, iż w Turcji uda mu się to, czego nie udało się dokonać w Finlandii, a mianowicie zachęcić młodych ludzi do uprawiania skoków narciarskich i zaprezentować ten sport jako atrakcyjną dyscyplinę.

- Bardzo ważnym elementem będzie zachęcenie młodych ludzi do uprawiania skoków. Już w tym momencie związek intensywnie nad tym pracuje. Szkółka skoków narciarskich znajduje się zaraz obok skoczni. Chcieliśmy z niej zrobić prawdziwy ośrodek treningowy - mówił o swoich planach Niemelä.

Obecnie dużym problemem będzie jednak fakt, że podstawowe obiekty treningowe w Turcji - skocznie w Erzurum - zostały zniszczone na skutek osunięcia ziemi.

- Otrzymujemy bardzo dużo wsparcia, także z Uniwersytetu w Erzurum, chociaż w tej chwili sytuacja stała się dość skomplikowana. Póki co przed nami dużo treningów, także zagranicznych. Ale widzę już pozytywy. Jeden z młodych tureckich talentów uzyskał ostatnio na skoczni K95 aż 100 m. Swoją drogą ten młody chłopak nazywa się Muhammed Ali - śmieje się Pekka.

Praca w Turcji będzie jednak bardzo różnić się od poprzednich doświadczeń zawodowych Fina. Nawet jeśli stosunki między nim a Fińskim Związkiem Narciarskim nie należały do najlepszych, to praca w Turcji może się okazać dużym wyzwaniem.

- Oczywiście, dla mnie to duża zmiana. Wcześniej pracowałem w Finlandii, Francji oraz Japonii - i w każdym z tych krajów osiągnąłem wiele, w sumie aż dziewięć medali igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Tutaj mam przed sobą i za sobą białą plamę. Program rozwoju skoków, na który tak liczy turecki rząd, jest bardzo obiecujący i - co zadziwiające - bardzo do mnie pasuje. Czuję się naprawdę zaszczycony, że to mnie powierzono takie ważne i ambitne zadanie. Lubię wyzwania, a to jest bardzo duże wyzwanie - kończy Niemelä.