Miniony sezon był wyjątkowy dla kobiecych skoków narciarskich. Panie po raz pierwszy walczyły o medale na igrzyskach olimpijskich. Dla Julii Kykkänen była to najlepsza zima w dotychczasowej karierze...
Dla reprezentantki Finlandii, Julii Kykkänen, ten sezon był niezwykły nie tylko za sprawą konkursu w Soczi. 20-latka zakończyła go w czołowej dziesiątce kobiecego Pucharu Świata, dwukrotnie stając na podium (w Hinzenbach i Falun):

- Wspaniale było stanąć na podium. To był wyjątkowy sezon, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich skoczkiń. Po raz pierwszy w historii rozegrano konkurs skoków narciarskich kobiet na igrzyskach olimpijskich, a to dla nas ogromny sukces. Ogólnie ujmując - to był ekscytujący sezon - stwierdziła Finka.

Sezon 2013/2014 był dla reprezentantki Krainy Tysięcy Jezior dużo bardziej udany niż poprzedni, kiedy musiała zadowolić się jedynie 37-miejscem w końcowej klasyfikacji.

- Na pewno ten sezon był lepszy od poprzedniego. Ale kiedy o tym myślę, dochodzę do wniosku, że trudno je porównać. W połowie sezonu 2012/2013 złamałam obojczyk i musiałam poddać się operacji, więc wiele konkursów odpuściłam. W każdym razie przed tą zimą mieliśmy kilka obozów szkoleniowych poza Finlandią, mogliśmy skoncentrować się na skokach bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Mieliśmy większe wsparcie i to prawdopodobnie najistotniejsze zmiany.

Pierwsze miejsce na podium w konkursie Pucharu Świata Julia Kykkänen wywalczyła w ostatnich zawodach poprzedzających Zimowe Igrzyska Olimpijskie - w Hinzenbach. Czy zatem siedemnasta lokata na skoczni w Soczi nie była rozczarowaniem?

- Nie mogę powiedzieć, że byłam rozczarowana, ale z drugiej strony wynik mógł być lepszy. Plan był taki, żeby w Soczi dobrze się bawić i cieszyć się tym - a to się udało! Igrzyska Olimpijskie były wspaniałym doświadczeniem. Wszystko było znacznie większe i wspanialsze niż w Pucharze Świata. Miałam zaszczyt tam być i reprezentować Finlandię - powiedziała 20-latka z Lahti.

W tym sezonie zawodniczki dwukrotnie rywalizowały na dużej skoczni. Jak Finka odczuwała przejście z normalnej skoczni na dużą?

- Może i są jakieś różnice. Jednak ja technicznie skaczę tak samo, niezależnie od wielkości skoczni. Może rozbieg mógłby być trochę krótszy, bo na dużych skoczniach są większe prędkości i większe przeciążenia - zauważa Kykkänen.

Co jej zdaniem było przyczyną plagi kontuzji kolan, jaka trapiła skoki narciarskie w ostatnim sezonie?

- Moim zdaniem jest to spowodowane kombinezonami. Osiągamy większe prędkości na rozbiegu i przy większych prędkościach lądujemy, a to jest o wiele trudniejsze dla naszych nóg.

Tego lata odbędą się jedynie dwa konkursy Letniej Grand Prix kobiet. Czy zatem organizatorzy wykazują coraz mniejsze zainteresowanie kobiecymi skokami?

- Muszę przyznać, że jestem tym trochę rozczarowana, ponieważ w zawodach możemy porównywać naszą formę i zyskiwać pewność siebie. Muszę naprawdę przemyśleć, czy nie rywalizować przynajmniej w konkursach Pucharu Kontynentalnego i FIS Cup - zapowiada Julia Kykkänen.