Słoweńscy eksperci zawsze cieszyli się dobrą sławą w Rosji, gdzie często pracowali przy budowie skoczni. Teraz wszystko wskazuje na to, że to właśnie Słoweniec - Matjaž Zupan - zostanie szkoleniowcem gospodarzy tegorocznych igrzysk olimpijskich.
Do końca minionego sezonu Zupan pracował z reprezentacją Francji, ale wyniki, jakie osiągali jego podopieczni, nie były zadawalające - zarówno dla trenera i związku, jak i samych zawodników. Problemem jest również brak zainteresowania skokami w tym kraju. Dlatego Rosja zdaje się być wielką szansą - środków finansowych tam nie brakuje, nie można też narzekać na brak sportowców.

- Dogadujemy się, ale nic nie jest jeszcze ustalone. W ciągu najbliższych dziesięciu dni wszystko stanie się jasne. Skończyłem pracę we Francji, a - patrząc na to od strony motywacji - dzięki Rosji mogłem poczuć duże zainteresowanie. Chcę dostać więcej. Widzę, że są zainteresowani. W Niżnym, Czajkowskim i Soczi mają trzy takie kompleksy jak Planica. Mają również młodzież. Jeśli porównać to ze Słowenią, to może w przybliżeniu 20-25% mniej - mówił o potencjale Rosjan Zupan.

Podczas minionego weekendu srebrny medalista konkursu drużynowego z Calgary z 1988 roku ponownie zasiadł na belce startowej w Sebenje, gdzie skakał na 25-metrowej skoczni:

- Największa adrenalina była przy pierwszym skoku, bo musisz się bardzo kontrolować, aby nie zrobić czegoś głupiego. W głowie wciąż zostały te ruchy, ale mięśnie nie pracują tak, jak kiedyś. Wszystkie skoki musisz wykonywać pod kontrolą, aby nie zdarzył się jakiś niepotrzebny upadek - opowiadał o wrażeniach ze skoczni w Sebenje.

Zupan przyznał, że chętnie spróbowałby swoich sił i na większym obiekcie:

- Na 60-metrową skocznię bym poszedł; na większej potrzebowałbym jakiegoś treningu - żartował Słoweniec.