Olimpijski brąz, srebro na mistrzostwach świata w lotach i czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. To sukcesy Andersa Bardala z tego sezonu - jedyne, jakimi może pochwalić się Alexander Stöckl.
Zakończony w niedzielę sezon nie należał do udanych dla norweskiej kadry. Jej honoru dzielnie bronił Anders Bardal, ale oczekiwania przed olimpijskim sezonem były znacznie większe.

- 18, 18,5, i 17,5 punktu - tak bym ocenił notami ten norweski sezon - powiedział szkoleniowiec Norwegów.

Jak już pisaliśmy, Anders Bardal, stając w niedzielę na podium po raz 33. (siedem razy triumfował w PŚ, dwanaście razy zajmował drugie miejsce i czternaście razy trzecie) w swojej karierze, przegonił Roara Ljøkelsøya (jedenaście zwycięstw, piętnaście drugich miejsc i sześć trzecich) w liczbie miejsc na podium zawodów Pucharu Świata. Bardal w tym sezonie zwyciężał dwukrotnie - w Zakopanem i w rodzinnym Trondheim.

- To bardzo duże osiągnięcie. Czy wystarczy, aby zachęcić go do dalszego wysiłku - nie wiem. Wykorzystamy lato - mówił niepewnie o przyszłości swojego najlepszego podopiecznego szkoleniowiec Norwegów.

- Mistrzostwa świata w Falun i klasyfikacja Pucharu Świata to najważniejsze cele na przyszły sezon. Tej zimy byliśmy na piątym miejscu w Pucharze Narodów, a to nie jest wystarczająco dobry wynik. Mamy nadzieję na miejsce na podium w przyszłym roku - zadeklarował Stöckl.

Bardal stanął na podium w Soczi i Harrachowie, ale znalazł się poza czołową trójką klasyfikacji generalnej, startując jedynie w 20 z 28 konkursów.

- Najbardziej jestem zadowolony z Bardala, znowu udało mu się prezentować wysoki poziom przez cały sezon. Patrząc na wszystkie konkursy i zawodników, których wyprzedził, czwarte miejsce jest fantastyczne. Celem było podium. Było blisko, ale musieliśmy ustalić priorytety - mistrzostwa świata w lotach i igrzyska olimpijskie były tym razem ważniejsze. Dlatego Anders zrezygnował z tylu konkursów. Myślę, że ponownie poświęciłbym Puchar Świata, to było konieczne. Anders musiał przygotować się, żeby zdobyć medal. I ostatecznie z medalem mieliśmy rację - stwierdził Austriak.

Piąte miejsce Andersa Fannemela na Igrzyskach w Soczi i kilka lokat w czołowej dziesiątce to jedyny pozytyw, patrząc na wyniki pozostałych norweskich skoczków. Rozczarowująca była postawa między innymi doświadczonego Toma Hilde.

- Wszyscy pracowali fantastycznie i wkładali w to całe serce przez cały sezon, chociaż mieliśmy trudny początek. Mamy kilku zawodników z potencjałem, ale oni nie byli stabilni. To jest wyzwanie. Nie byliśmy w stanie przenieść solidnego treningu fizycznego na dobre technicznie skoki - wyjaśniał Stöckl. - Ale w Planicy nieźle zakończyliśmy sezon. Strzałki wskazują w górę. To trochę przykre, że zima skończyła się teraz, kiedy zaczęło się naprawdę dziać - dodał.

Miniony sezon był dla Andersa Jacobsena powrotem po kontuzji kolana, jednak skrócony czas przygotowań znacząco wpłynął na jego dyspozycję:

- Anders Jacobsen w poprzednim sezonie był bardzo dobry, ale nie mógł w pełni powrócić po kontuzji. Próbowaliśmy wszystkiego, ale było zbyt mało czasu, by osiągnąć najwyższy poziom. Brakowało mu siły fizycznej i pewności siebie. Anders był również trochę niepewny co do końca sezonu, dlatego zrezygnował z kilku startów - stwierdził szkoleniowiec Norwegów. - Ciężko pracował i miał fantastyczny postęp po kontuzji, ale zabrakło czasu, aby zrobić ostatni krok. Ważny będzie dobry trening latem. Ma dużą motywację. W zeszłym tygodniu powiedział mi przez telefon, że będzie działał na pełnej mocy - poinformował Stöckl.