Dyspozycja podopiecznych Alexandra Stöckla, z wyjątkiem Andersa Bardala, coraz bardziej niepokoi, a szkoleniowiec Norwegów pragnie uciąć spekulacje dotyczące jego transferu do austriackiej drużyny...
W noworocznych zawodach, podobnie jak w Oberstdorfie, zobaczymy jedynie czterech Norwegów - tym razem to Tom Hilde i Ole Marius Inngvaldsen nie zdołali wywalczyć kwalifikacji. Szczególnie forma tego pierwszego martwi zarówno sztab szkoleniowy, jak i sympatyków norweskiej drużyny.

- To bardzo rozczarowujące. Nie wiem, co się stało - powiedział Alexander Stöckl o postawie Toma Hilde w kwalifikacjach. - Popełnił błąd na progu. Był spóźniony i leciał zbyt nisko - dodał.

Liderem norweskiej ekipy jest oczywiście Anders Bardal. W Oberstdorfie zwyciężył w kwalifikacjach i zajął drugie miejsce w konkursie. W Garmisch-Partenkirchen triumfu w kwalifikacjach nie udało się powtórzyć:

- Można było sobie na to pozwolić - żartował najlepszy norweski zawodnik. - To był dobry dzień treningowy na skoczni; ważne, żeby dobrze zacząć i znaleźć właściwy rytm. Plan na jutro to skakać trochę bardziej na luzie.

Anders Jacobsen, który w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni zajął ostatnią lokatę, dzisiaj oddał trzy równe i dobre około 130-metrowe skoki.

- Wszystko działa dobrze, ale są pewne szczegóły, których wciąż brakuje. Potrzebuję więcej stabilizacji i powtarzalności. Potem przyjdzie drapieżność, którą miałem tutaj rok temu - żartował Jacobsen.

Wysokie dziewiąte miejsce w kwalifikacjach zajął Anders Fannemel:

- Wprowadziłem pewne poprawki po Oberstdorfie. Teraz staram się przyjmować pozycję dojazdową, w której nogi są bardziej dociśnięte do tułowia. To sprawia, że skakanie jest swobodniejsze. Niby proste, ale dość trudne - stwierdził Norweg.

Jednocześnie główny trener Norwegów postanowił zaprzeczyć spekulacjom norweskich mediów dotyczącym zainteresowania austriackich działaczy jego osobą i możliwości objęcia przez niego austriackiej drużyny po Igrzyskach Olimpijskich w Soczi.

- Nic nie słyszałem ze strony Austriaków o tym, że mnie tam chcą; ani od działaczy ani od kogokolwiek innego. To nie jest nic aktualnego - poinformował Stöckl. - Lubię swoją pracę i wciąż mam wiele do zrobienia - dodał.

Ze stanowiska, jakie zajął w tej sprawie Austriak, zadowolony był szef norweskich skoków.

- Alex dał najlepszą odpowiedź na pytanie, czy przenosi się do innej drużyny. Norwegia ma z nim umowę. Mamy też plan, jakie rzeczy możemy poprawić - powiedział Clas Brede Brathen. - Nie postrzegam faktu, że pojawiają się jakieś pytania, jako kryzys. To normalne, nie ma nic szczególnego w tym, że "ktoś mówi, że ktoś coś powiedział", jesteśmy do tego przyzwyczajeni - zakończył norweski działacz.

Jak przywołuje norweski dziennik Aftensposten, Alexander Stöckl w ostatnim czasie kupił mieszkanie w Oslo, po tym jak przez pierwsze dwa lata wynajmował dom w Barum, a jego życiowa partnerka dostała pracę w Norwegii. To zdaje się potwierdzać, że w najbliższym czasie Austriak nie powinien chcieć zmieniać reprezentacji.