Jak donoszą norweskie media, austriaccy działacze widzieliby Alexandra Stöckla jako następcę Alexa Pointnera. Szkoleniowiec Norwegów miałby przejąć ekipę Austriaków po igrzyskach w Soczi.
Alexander Stöckl, który objął norweską reprezentację po Mice Kojonkoskim w 2011 roku jest związany kontraktem z Norweskim Związkiem Narciarskim do Mistrzostw Świata w Falun w 2015 roku. Prowadzono również rozmowy o przedłużeniu umowy do 2018 roku, ale jak twierdzą norweskie media, działacze z Austrii już pracują nad „odkupieniem” Stöckla.

Główny szkoleniowiec norweskiej reprezentacji wcześniej pracował jako trener i nauczyciel w słynnym gimnazjum sportowym w Stams (jego wychowankiem jest Gregor Schlierenzauer) i dlatego uważany jest za właściwą osobę do przebudowy austriackiego zespołu.

- Trudno mi teraz o tym mówić. Jestem związany kontraktem z Norwegią i nie zamierzam go łamać. Ale w sporcie wszystko dzieje się szybko - powiedział Alexander Stöckl.

Kandydaturę szkoleniowca Norwegów popiera największa gwiazda austriackiej drużyny - Gregor Schlierenazauer, co schlebia Stöcklowi.

- To potwierdza, że dobrze wykonałem swoją pracę. Jeśli Austriacy naprawdę mnie chcą, to jest to z pewnością zaszczyt - przyznał trener Norwegów.

Oczywiście całą sytuacją nie jest zachwycony szef norweskich skoków:

- Wartość norweskiego trenera kadry narodowej w skokach narciarskich tworzą międzynarodowe wyniki, on jest wart więcej niż niektórzy trenerzy piłkarscy w Norwegii - przyznał Clas Brede Bråthen.

Bråthen sugeruje, że jeśli Austriacy mieliby odkupić od nich Stöckla będą potrzebowali milionowej kwoty. Zgodnie z doniesieniami norweskich mediów, dla Austriackiego Związku Narciarskiego cena ta byłaby za wysoka, ale z pomocą może przyjść bogaty sponsor dwóch najbardziej utytułowanych austriackich skoczków – Red Bull.