"Potrójne zwycięstwo w sobotę w Oberstdorfie to najlepsze, co mogło nam się przytrafić" - tak mówili Finowie po konkursie. Wszyscy trzej zawodnicy na podium byli czyści jak łza na badaniu antydopingowym. "Myślę, że to najlepszy dowód, że nie mamy nic wspólnego z biegaczami, że to nie tylko zupełnie inna dyscyplina sportu, ale też zupełnie inni ludzie. Nam nie potrzeba dopingu, żeby wygrywać nawet z najlepszymi" - mówił na konferencji prasowej uradowany Mika Kojonkoski. Rzeczywiście, miał rację. Sobotni "hat-trick" Finów spowodował, że niektórzy sponsorzy postanowili pozostać przy skoczkach - będzie to prawdopodobnie Finnair (linie lotnicze) i jedna z firm ubezpieczeniowych. Inni sponsorzy na razie kazali pozasłaniać w czasie konferencji swoje nazwy. Dodatkowym źródłem pieniędzy dla skoczków będą wpływy z transmisji telewizyjnych, do których prawa są sprzedane na 3 lata do przodu. Nieodparcie nasuwa mi się myśl, że Matti Hautamaeki i jego kumple powinni postawić Adamowi dużą .... butelkę soku za to, że pozwolił się w sobotę wyprzedzić o tą 0.1 punktu. W takim razie cieszymy się, że chociaż w ten sposób Adaś przyczynił się swoim czwartym miejscem do tego, że karawana skoczków nie zubożeje nam o wyśmienitych Finów.