Historyczny konkurs mieszany w Lillehammer na skoczni Lysgaardsbakken (HS 100) zakończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy. Norwegowie w składzie Maren Lundby, Anette Sagen, Tom Hilde i Anders Bardal pokazali, że należy widzieć ich w roli faworytów nie tylko podczas pierwszego w historii konkursu mieszanego na Mistrzostwach Świata w Val di Fiemme, które rozpoczną się lutym, ale i w najbliższych konkursach.
- Pokazaliśmy, że teraz dobrze skaczemy. To pech, że Anette upadła, ponieważ jej skok był długi i ładny przed tym lądowaniem, ale nie powinno ją to dręczyć. Świetnie, że tak dobrze wypadliśmy w historycznym, pierwszym konkursie mieszanym - powiedział zadowolony ze zwycięstwa Tom Hilde.

Swojego zadowolenia nie krył również szef norweskich skoków. - Bardzo się cieszę. Jestem pod wrażeniem pracy jaką wykonano latem, szczególnie z dziewczynami. To była ciężka i mozolna praca, ale to co zrobili tutaj dzisiaj było po prostu niesamowite. Ten sukces dowodzi, że jesteśmy na dobrej drodze - stwierdził szef norweskich skoków Clas Brede Brathen.

Maren Lundby, która świetnym skokiem w pierwszej kolejce rozpoczęła dobrą passę norweskiej drużyny szczególnie zaimponowała Brathenowi.

- [Po jej skoku - przyp. red.] Pomyślałem "nareszcie". Już kiedy miała 14 lat wiedziałem, że jest w niej coś wyjątkowego. Dzisiaj zobaczyłem jeszcze więcej. W przyszłości może osiągnąć bardzo wiele - chwalił zawodniczkę Brathen.

Również Tom Hilde chwalił młodszą koleżankę z drużyny. - Maren zaczęła od skoku na 101 m, i to zainspirowało nas wszystkich.

Zdaniem Brathen cała drużyna pokazała się z najlepszej strony. - Anders umacnia swoją pozycję jako jednego z najlepszych zawodników na świecie. Zmiażdżył konkurencję w ostatnim skoku. Ten konkurs był również bardzo dobry w wykonaniu Toma. Skok Anette pomijając upadek był doskonały - podsumował występ Norwegów.

Bardziej krytyczny wobec swojego występu był zwycięzca ubiegłorocznego Pucharu Świata, który lądował na 101,5 i 99 m.

- Oba skoki były ok, ale żaden nie był jeszcze świetny. Zostawiam je na konkurs indywidualny w sobotę. Ten konkurs dodał mi pewności siebie. Muszę przyznać, że wiedziałem, że Japonia prowadziła, ale nie wiedziałem jak daleko skoczył reprezentant Japonii. Ale poradziłem sobie z presją, dobrze było zobaczyć, że głowa wciąż jest na swoim miejscu. - powiedział szczęśliwy Bardal.

Niefortunny upadek przydarzył się w serii finałowej Anetta Sagen, która po świetnej próbie na odległość 97,5 m nie ustała skoku. - Byłam jak Bambi na lodzie - skomentowała swój upadek Sagen. - To było bardzo frustrujące, myślałam, że zniweczę wysiłek drużyny, ale na szczęście tak się nie stało. Cudownie było zwyciężyć, a dodatkowo Maren skakała świetnie dzięki jest mi trochę lżej mimo upadku - stwierdziła utytułowana norweska zawodniczka.

Norwegowie świetnie zainaugurowali sezon i na pewno dobrą passe będą chcieli kontynuować również jutro. Panie swoją rywalizację rozpoczną o godzinie 14, a panowie o 15.