Pomimo braku austriackich skoczków podczas konkursów Letniej Grand Prix, Gregor Schlierenzauer i spółka nie leniuchują pod palmami. Cały czas bowiem intensywnie przygotowywują się do zimy.
Kilka dni temu cała drużyna wróciła z obozu treningowego w norweskim Lillehammer i jak sami przyznają, mimo lekkich prziębień, z którymi wrócili i cieżkich warunków panujących na miejscu, warto było ‘pocierpieć’ alby odbyć nawet kilka serii treningowych na obiektach olimpijskich.

- Do Lillehammer zawsze opłaca się pojechać. Czuję sie tam jak w swoim drugim domu, zawsze dopisują nam tam nastroje i dlatego też trenimng jest efektywny i każdy z niego coś wynosi – mówi Gregor Schlierenzauer, który z Norwegii wrócił przeziębiony. – Nie czuje się jeszcze w stu procentach gotowy do zimy. Jest wiele rzeczy, nad którymi popracowałem, ale zostało też kilka, które muszę udoskonalić.

- Kiedy porównam moją obecną formę i wyniki jakie przy niej osiagam, jestem zadowolony. Oczywiście jest jeszcze kilka rzeczy, które nie ‘grają’ tak jak powinny, ale mamy dopiero wrzesień, więc czasu zostało nam jeszcze sporo. Póki co, w powietrzu czuje się dobrze. Jeszcze pozycję dojazdową muszę ‘wyśrubować’ W Lillehammer skakaliśmy na obu obiektach, dużym i średnim, na dodatek przy dość trudnych warunkach pogodowych, codziennie wiał silny wiatr. Mieliśmy więc okazję przetestować sie także i w niesprzyjących warunach. Tak czy siak, wyjazd do Norwegii się opłacił – komentuje pochodzący z Karyntii Thomas Morgenstern.

Jednak nawet podczas kursu w Norwegii, Austriacy znaleźli kilka chwil na odpoczynek .

- Każdą wolną chwilę spędzaliśmy na zajęciach niezwiąznych ze skokami. Graliśmy w tennisa, piłkę nożną a nawet w karty. Ponadto, po raz pierwszy podczas wyjazdu mieliśmy swojego własnego kucharza, który spełniał większość naszych zachcianek. Tym sposobem każdy z nas wrócił z nadprogramowymi trzema kilogramami – śmieje się Morgenstern.

Póki co, tylko najstarszy członek zespołu, Martin Koch, narzeka na swoją formę.

- Nie mogę powiedzieć, że jestem zachwycony swoimi skokami, ale z pewnością jest już lepiej. Pracowałem oddzielnie nad każdym z elementów i to przynosło efekty. Teraz muszę je jeszcze poskładać w całość przed zimą, ale na to jeszcze dwa miesiące. Moja forma fizyczna jest dobra, czuję się też zmotywowany, więc powinienem zdążyć – tłumaczy się Koch.