Stanisław Bobak z pewnością należał do światowej czołówki w narciarskich skokach przełomu lat 70/80, był ozdobą wielu konkursów, a także rekordzistą kilku skoczni, ale na zimowych igrzyskach nie osiągnął wyniku, który by go tak naprawdę satysfakcjonował. Za to obok: Aschenbacha, Danneberga, Glassa, Koglera, Akimoto i Yagi należał do piątki najlepszych skoczków świata końca lat 70 i początku 80. i na wielu konkursach walczył z wyżej wymienionymi, jak równy z równym. Stawał na podium zawodów Turnieju Czterech Skoczni i zawodów Pucharu Świata. Osiem razy stanął na najwyższym podium Mistrzostw Polski. Zajął 10. miejsce na olimpiadzie, 3. w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata... Był zawodnikiem niesłychanie bojowym, szczególnie charakteryzował się świetnym wyjściem z progu. Cały sportowy świat podziwiał tą jego umiejętność.
Bobak urodził się 12 marca 1956 r. w Zakopanem. W historii polskich skoków i klubu WKS Zakopane, z którego się wywodził, należał z pewnością do najlepszych skoczków.
Jego pierwszym trenerem był Jan Furman - zawodnik CWKS i rezerwowy skoczek podczas Zimowych Igrzysk w Cortina d` Ampezzo w 1956 r. Potem doskonalili Bobaka w narciarskim fachu trenerzy: Janusz Fortecki, Lech Nadarkiewicz i Tadeusz Kołder. Ci świetni trenerzy szybko poznali możliwości fizyczne i psychiczne Bobaka i nie zmuszali go do forsowania treningu. Wystarczyło, by Bobak oddał w ciągu jednego treningu poprawne trzy skoki. W karierze oddał ich w sumie ponad 10 tysięcy.
Mając 16 lat skakał na Krokwi już ponad 100 metrów, nie miał więc żadnych problemów ze zdobyciem tytułu mistrza Polski juniorów. Tego mu było mało, chciał wygrać mistrzostwa Europy. Wiedział, że musi skoczyć daleko, w drugiej serii pofrunął za daleko, aby skok ustać. Mistrzem Polski seniorów został w 1974 roku, w roku następnym "odnowił" tytuł. Właśnie w owym 1975 roku 19-latek stał się sensacją europejskich skoczni. Cały świat go poznał w konkursach Turnieju Czterech Skoczni.
Bobak po raz pierwszy błysnął swoim talentem na Mistrzostwach Polski w 1972 r. Konkurs został rozegrany w 9 dni po pamiętnym dla nas Sapporo z udziałem Wojciecha Fortuny, który go wygrał. Po pierwszej serii Bobak był trzeci, a w drugiej skoczył na poziomie polskiej czołówki, wylądował na 108 metrze Wielkiej Krokwi, ale skok zakończył podpórką. Tak długie skoki wróżyły, że z Bobaka wyrośnie wartościowy i waleczny zawodnik. Niedługo potem po raz pierwszy wystartował w Turnieju Czterech Skoczni i młodemu chłopcu z Zębu otworzono w ten sposób wrota na sportowy świat. Była to, jak się miało rychło okazać, słuszna decyzja.
Ze świetnymi wynikami startował w Konkursie Czterech Skoczni. Podczas pierwszego konkursu w Oberstdorfie był drugi, w Garmisch-Partenkirchen 18., a w Innsbrucku znowu w ścisłej czołówce zajmując 6. miejsce. W Bischofshofen polski skoczek był o krok od zwycięstwa. Wylądował na 108 metrze skoczni, skok był jednak za długi, ponieważ Polak prawie o 5 metrów przeskoczył poprzedni rekord skoczni. W związku z tym lądował poza strefą bezpieczeństwa i go podparł, ale i tak w końcowej klasyfikacji zajął wysokie 5 miejsce.
W kolejnym wielkim turnieju na skoczniach szwajcarskich był trzynasty. Oczy całego sportowego narciarstwa były zwrócone na polskiego skoczka, który kończył ten sezon brązowym medalem na Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych w Kawgołowie. Zwyciężał także w zawodach Pucharu Beskidów.
W 1976 r. Bobak startował w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Innsbrucku jednak tego startu olimpijskiego nie zalicza do udanych. Do sportu, w tym także do narciarstwa, coraz silniej wkraczała w tym okresie technika. Austriacy, wykorzystując pewną lukę jeśli chodzi o przepisy dotyczące strojów skoczków, wprowadzili nowe kombinezony przepuszczające z przodu, a na plecach skoczka tworzące "balon". Pozwalały one na oddanie dłuższych skoków, umożliwiając skoczkom używającym tych kombinezonów większe wychylenie do przodu. Dlatego Bobak, który był przed Innsbruckiem w czołówce, na Zimowych Igrzyskach, nie mając takiego kombinezonu, nie miał szans na dobry wynik. Polska reprezentacja dawno nie otrzymała takiego lania jak w Innsbrucku. Bobak był 28. na skoczni średniej i 37. na dużej.
W tym samym roku znowu sukcesem zakończył się jego start w 23. Turnieju Czterech Skoczni - Bobak był 5. w Oberstdorfie, zajął 22 lokatę w Garmisch-Partenkirchen, 15 w Innsbrucku na skoczni "Bergisel" i drugi w Bischofshofen za Antonem Innauerem z Austrii. Polak w łącznej klasyfikacji tego turnieju zajął wysokie 6 miejsce. Zresztą w tym samym roku, w austriackim Seefeld pokonał Toni Innauera.
W roku 1977 Bobak doznał podczas skoków kontuzji kolana i przeszedł operację łękotki. Mimo, że nie był dopuszczony do startów, wyjechał do Szczyrku, by startować w Pucharze Beskidów. Potem, mimo sprzeciwów lekarzy, wyjechał na Mistrzostwa Świata do Lahti (1978), gdzie na nieznanej skoczni od razu skoczył bardzo daleko. Był wtedy 22. na średniej skoczni, a na dużej 23. W konkursie nocnym zajął 6. miejsce. Po tych zawodach trener Kołder postanowił sprawdzić umiejętności swoich skoczków w Planicy. Na Mistrzostwa Świata w lotach w 1979 r. w Planicy Bobak pojechał z Piotrem Fijasem i trenerem Tadeuszem Kołderem. Piotr Fijas zajął wtedy trzecie miejsce, warto dodać, że odbywał wtedy służbę wojskową w Kościelisku i reprezentował barwy WKS Legia Zakopane, Bobak był w tym konkursie 12.
Po raz drugi startował w Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich w Harrachowie w roku 1981, kiedy był 18. Podczas tych zawodów oddałem najdłuższy skok w czasie swojej kariery - na 153 metry.
W rok później Stanisław Bobak startował w Zimowych Igrzyskach w Lake Placid. Po pierwszej serii zajmował dobre 4. miejsce. W drugiej kilku z jego rywali popełniło błędy i ich skoki nie były najlepsze. Bobak stanął przed szansą nawet na medalową pozycję. Niestety jego drugi skok nie był najlepszy - 82 metry i ostatecznie zajął 10. miejsce, które i tak należy uznać za duży sukces skoczka z Zakopanego. W drugim swoim olimpijskim skoku, jak wspomina, powiało mu w plecy i marzenia o medalu prysły.
W sezonie 1979/1980 odbyła się pierwsza edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rozegrano w jej ramach 25 konkursów. Bobak zajął w niej trzecie miejsce - był to chyba największy sukces w karierze sportowej tego skoczka. Zwyciężył w zawodach w Zakopanem rozegranych 26 stycznia 1980 r. na Średniej Krokwi, przed Norwegiem Mobekkiem i zawodnikiem z NRD, Schmidtem. Drugiego dnia najwyższą sportową dyspozycję pokazał Piotr Fijas, zwyciężając na Wielkiej Krokwi, przed Bobakiem i Mobekkiem. Ponadto Bobak był trzeci w St. Nizier i drugi w lotach w Vikersund, rozegranych 2 marca 1980 r. Bobak był pierwszym Polakiem, który stanął na najwyższym podium Pucharu Świata w skokach narciarskich. Podczas ostatniego konkursu w sezonie 1979/80 walczył o punkty z Japończykami Akimoto i Yagi na skoczni w Szczyrbskim Jeziorze i wygrał z nimi zdobywając trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata.
Bobak w swej karierze miał wiele ciężkich upadków i kontuzji. Przeskoczył wiele skoczni: w Seefeld, Bischofshofen. Bobak zawsze był w czołówce świata. Po sezonie 1980/81 nasiliły się bóle kręgosłupa. To one spowodowały, że ten ogromny talent, bodajże jeden z największych w historii polskich skoków, musiał przerwać karierę. Lekarze stwierdzili, że są one następstwem nadmiernego odciążenia treningowego. Ta diagnoza lekarska zabrzmiała jak wyrok. "Kręgosłup wisi panu na włosku" – powiedział lekarz. "To był ucisk lędźwiowego odcinka kręgosłupa na nerwy i wybicie czwartego i piątego kręgu kręgosłupa. Nie dało się z tym skakać" – wspomina. Zresztą bóle kręgosłupa odczuwa do dzisiaj. Karierę sportową zakończył w roku 1981 z powodu coraz silniejszych bóli kręgosłupa. Już w Planicy podczas sezonu 1979/80, odczuwał silne bóle. Leczono go w Piekarach Śląskich, ale nie miał operacji. Dlatego wiosną 1981 r. zakazano mu startów.
Potem Bobakiem zainteresowała się fundacja "Gloria Victis". W 1983 r. zorganizowano w Nowym Targu mecz, a dochody z jego przeprowadzenia przekazano Bobakowi. Niedawno zajął się nim dziennikarz "Passy", Wojtek Grabowski, który przypomniał Bobaka Zakopanemu i polskiemu sportowi, którzy trochę zapomnieli o wielkim skoczku z Zębu.
Stanisław Bobak otrzymał rentę, najpierw trzeciej, a obecnie drugiej grupy. "Jak każdy inwalida ledwo wiążę koniec z końcem. Mieszkam w rodzinnym Zębie z żoną Stanisławą, córkami Haliną i Małgosią oraz synem Andrzejem, który też jest skoczkiem i reprezentuje barwy LKS Poroniec. W tym roku (2000) był 3. w klasyfikacji kombinacji norweskiej i 4. w skokach. Mimo moich ciężkich doświadczeń cieszę się, że chce iść moimi śladami. Może będzie miał więcej szczęścia?".
Obecnie Bobak zupełnie nie interesuje się sportem. W swoim domu wynajmuje letnikom pokoje. Nawet w chwilach, gdy żyje mu się gorzej, potrafi dać sobie radę. Jego żona Stanisława wspomina: "Ciężko się żyje, ale my jesteśmy przyzwyczajeni. Jak wygląda majątek sportowca światowej klasy – nie wiem. I chyba tak już zostanie. Skakał, skakał i nic z tego nie ma. Mimo to jestem jakoś tak szczęśliwa. Dobrym człowiekiem jest mój mąż, to najważniejsze chyba. Nie jego charakter prosić, upominać się u ludzi. W biedzie, jak człowiek potrafi, też można żyć godnie. A czasami zagląda na skocznię w Zakopanem, gdzie skakał jak ptak, wykorzystując swój wrodzony instynkt latania. Instynkt, który dany jest naprawdę nielicznym"...
Stanisław Bobak zmarł w listopadzie 2010 roku.
tekst dzięki uprzejmości www.worldcupzakopane2004.pl
informacje FIS, Worldcupzakopane2004.pl, fot. -