Engelberg, Val d'Isere, Val Gardena, Alta Badia

Dziś odbył się trzeci konkurs w Engelbergu - trzeba przyznać, że takie konkursy lubię. Dramaturgia, dużo zmian, oglądałem to z zapartym tchem - niestety na TVP, nie na Eurosporcie, bo u teściów nie uświadczę mojego ulubionego kanału :) Po pierwszej serii czułem, że może być 3 w "10" (paradoksalnie najmniej pewny byłem Stefana) i udało się - nie wierzyłem, że Bodmer, Matura, czy Choi mogą dobre miejsca utrzymać - w ogóle nie sądzę by ktoś wierzył.

Niemniej o tym krótko, chciałem napisać o innym pięknym sporcie, który nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem w Polsce, a jest równie pasjonujący jak skoki narciarskie. Oto za nami kolejny weekend zmagań na stokach w narciarstwie alpejskim. Kilka niespodzianek ten weekend przyniósł...

U pań w Val d'Isere ich za dużo nie było - po odwołaniu supergiganta odbyły się zjazd i superkombinacja (tym razem jeden przejazd supergiganta i jeden slalomu) - w obu tych zawodach wygrała świetna i piękna Amerykanka Lindsey Vonn - za jej plecami w zjeździe uplasowały się zawodniczki mniej utytułowane, acz też już stające na podium Szwajcarki - Nadia Kamer i Lara Gut. Ta trzecia, robi za enfant terrible - takie też są potrzebne :) Fatalnie za to zaprezentowała się Maria Riesch, która zwyciężyła w dwóch pierwszych zjazdach - uplasowała się w trzeciej dziesiątce. W superkombinacji podium uzupełniły Austriaczki Elisabeth Goergl i Nicole Hosp - same tuzy, tuż za nimi uplasowała się jednak młoda Austriaczka Anna Fenninger, którą typuję na objawienie sezonu (świetnie bowiem jeździ konkurencje szybkościowe, nie opuszczając "10"). W superkombinacji czasem jakieś nietypowe kraje zdobywają punkty - tym razem się to nie zdarzyło.

U panów było ciekawiej w Val Gardenie w supergigancie między utytułowanymi Austriakiem Michaelem Walchhoferem i Kanadyjczykiem Ericiem Guay drugi stopień podium zajął Niemiec Stephan Keppler - dla którego było to pierwsze podium w karierze (a Niemcy rzadko w konkurencjach szybkościowych na podium stanął). Jeszcze większe niespodzianki czekały nas w zjeździe - wygrał niespodziewanie specjalista slalomu Szwajcar Sylvain Zurbriggen (niespokrewniony z legendarnym Pirminem) - w tym sezonie postanowił poważnie podejść do zjazdów i po dwóch zawodach prowadzi ze 150 punktami. Swoją drogą świetny komentator Witold Domański jr nie zwrócił uwagi na to, że Zurbriggen faktycznie wielkim slalomistą jest, ale nie wygrał w życiu żadnych pucharowych zawodów (był tylko trzy razy drugi oraz miał medal Mistrzostw Świata) - wygrał wcześniej tylko superkombinację, również niespodzianka czekała na nas na drugim stopniu podium - rzutem na taśmę wskoczył Austriak Romed Baumann. Trzeci był stary wyga Didier Cuche. Ciekawie było też dalej - czwarty był Walchhofer, piąty równie dobry jego rodak Klaus Kroell, za to szósty był jeżdżący bez sukcesów przez już dobrych parę lat Francuz Guillermo Fayed, zaś siódmy mój ulubiony weteran - 41 letni Patrick Jaerbyn. Stosunkowo najmniej niespodzianek było w gigancie w Alta Badia - choć za Amerykaninem Tedem Ligety i Francuzem Cyprienem Richardem uplasował się kolejny Francuz Thomas Fanara - nie należący do faworytów. Piąty był Czech Ondrej Bank, który jednakże nie raz, i nie dwa potrafił zająć dobre miejsce.

Narciarstwo alpejskie... piękny sport - marzy mi się stworzenie strony podobnej do tej naszej - niestety jako nie umiejący tworzyć stron internetowych na razie mogę marzyć. Niemniej jak ktoś zająłby się aspektami technicznymi służę artykułami i stroną merytoryczną :)
CZEKAM NA ODZEW

« wszystkie wpisy