Sara Takanashi poleciała najdalej w pierwszym treningu w Innsbrucku przed mieszanym zawodami drużynowymi, które odbędą się 20 stycznia. Japonka uzyskała 74 metry na K-68 i pokonała Matsa Beggaarda - 73,5 m. Trzecia była Katharina Althaus i Tom Lubitz (oboje z Niemiec). Lubitz reprezentuje kombinację norweską. Trzeba zaznaczyć jednak, że skoczkowie mieli niższy rozbieg o dwie belki niż kombinatorzy i dziewczęta. Michał Pytel, który nie ukończył biegu w indywidualnych zawodach, teraz był 11-ty. Krzysztof Leja zajął 23. pozycję, a Magdalena Pałasz tradycyjnie już była na samiutkim końcu tabeli.

W drugiej odsłonie znów skoczkowie mieli niższy najazd. Mimo tego wygrali serię. Andreas Wellinger z Niemiec i Miika Ylipulli uzyskali po 73 metry. Na taką samą odległość poleciał złoty medalista YOG w kombinacji - Tomas Portyk z Czech. W czołówce byli też Tom Lubitz i Anze Lanisek. Michał Pytel by 17-ty, Leja 20-ty, a Pałasz 38-ma. Z treningu zrezygnował Berggaard.

Trzeci trening to start tylko 31 zawodników i zawodniczek. Wygrał go Elias Tollinger z Austrii - 74 metry przed Andresem Wellingerem i Tomem Lubitzem. Nieźle skakali też Ilkka Herola i Michał Pytel. Kombinatorzy i dziewczyny startowali z 12 belki, natomiast skoczkowie z 10 rozbiegu..

Po pierwszym dniu treningów można przypuszczać, że murowanymi faworytami do złota są Niemcy. O pozostałe medale powinny powalczyć ekipy Japonii, Czech, Norwegii, Austrii i Kanady. Polacy powinni zmieścić się w dziesiątce... Wszystko zależy od skoku Magdy.