Wyjątkowo wysoką formę prezentuje w tym sezonie Sarah Hendrickson. Amerykanka po raz kolejny latała najdalej i po raz czwarty wygrała w zawodach Pucharu Świata, bijąc przy okazji rekord skoczni odległością 108 metrów.

Tylko 39 zawodniczek stanęło na starcie drugiego konkursu Pucharu Świata we włoskiej dolinie Val di Fiemme. Zawody rozpoczęły się przy lekko niekorzystnym wietrze, a zawodniczki odbijały się od belki ustawionej na czternastej pozycji.

Początkowe skoki tradycyjnie nie były zbyt dalekie. Wiele zawodniczek nie mogło nawet zbliżyć się do punktu K, położonego na tym obiekcie na 95. metrze. Jako pierwsza blisko tego osiągnięcia była Kaori Iwabuchi, która uzyskała 94 metry.

Japonka prowadziła tylko przez chwilę, bowiem startująca po niej Maren Lundby wylądowała dokładnie na czerwonej linii, a na dodatek otrzymała wyższe noty za styl. Taką samą odległość zanotowała Alissa Johnson - Amerykanka zrobiła to jednak przy mniej korzystnych warunkach i wyszła na prowadzenie.

Kolejna zmiana na prowadzeniu nastąpiła po skoku Line Jahr. Doświadczona Norweżka do wyniku koleżanek dorzuciła kolejny metr i reprezentantkę USA wyprzedzała o 1,4 punktu. Nie cieszyła się jednak długo z pierwszego miejsca - wkrótce Julia Clair z Francji uzyskała 99,5 metra, co dawało prowadzenie.

Bardzo dobrze spisała się Jacqueline Seifriendsberger. Austriaczka poleciała daleko, bo na odległość 101,5 metra. To oczywiście dawało w tym momencie pierwsze miejsce, którego nie pozbawiła jej Ulrike Graessler (100 m i nieco wyższe noty za styl). Niemka do Austriaczki traciła zaledwie 0,6 punktu.

Po skokach 29 zawodniczek skrócono rozbieg do trzynastej belki. Dzięki bonifikacie za krótszy najazd, mimo nieco słabszej odległości (98 metrów), na prowadzenie wyszła Melanie Faisst. Tego wyniku nie zdołały poprawić kolejne zawodniczki, z wyjątkiem Danieli Iraschko (96,5 m przy niekorzystnym wietrze w plecy) i Sary Hendrickson (104,5 metra, również przy dość silnym tylnym wietrze).


W przerwie między rundami konkursowymi belka startowa nie zmieniła swojego położenia i nadal była położona na pozycji numer trzynaście. Na początku serii każda zawodniczka wychodziła na prowadzenie po swoim skoku i utrzymywała lokatę zajmowaną na półmetku rywalizacji - na czele znajdowały się więc kolejno Gyda Enger (84 m), Wendy Vuik (86 m), Cornelia Roider (87,5 m), Abby Hughes (90 m) i Ramona Straub (89,5 m). Dwie ostatnie zawodniczki prowadziły zresztą ex aequo, jednak po chwili wyprzedziła je Svenja Wuerth (93 m), która z kolei musiała uznać wyższość Juliane Seyfarth (92,5 m).

Niemka utrzymała się na czele nieco dłużej - nie zdołały jej wyprzedzić Katharina Keil i Lisa Demetz. Dokonała tego za to Kaori Iwabuchi, która skokiem na odległość 95 metrów objęła wyraźne prowadzenie (ponad 12 punktów przewagi nad Seyfarth).

Niezły skok oddała najwyżej sklasyfikowana reprezentantka gospodarzy, Evelyn Insam. Włoszka poleciała na odległość 94,5 metra i nie tylko wyszła na prowadzenie, ale nawet nieco awansowała - to za sprawą słabszych występów Maren Lundby (88 m), Speli Rogelj (89 m), Anny Haefele (92,5 m) i Alissy Johnson (90,5 m).

Wyjątkowo nisko po pierwszej serii była Coline Mattel. Francuzka w drugiej rundzie spisała się dużo lepiej - przy niekorzystnym wietrze poleciała na odległość 97 metrów i wyszła na czoło z 10,2 punktu przewagi nad Insam.

Ze swojego występu mogły być też zadowolone Katja Pozun (98,5 m) i Lindsey Van (97 m) - obie obejmowały prowadzenie, a skok Amerykanki został dość wysoko oceniony przez sędziów.

Tak daleko, jak w pierwszej serii, nie poleciała Julia Clair. Reprezentantka Francji uzyskała 94,5 metra i była w tym momencie czwarta - miejsce w czołowej dziesiątce miała już jednak pewne (razem ze swoją koleżanką z drużyny Coline Mattel).

Konkurs wszedł w decydującą fazę wraz ze skokiem Ulrike Graessler. Niemka uzyskała 98 metra - to dało jej pierwsze miejsce. Walkę o podium (bo chyba nie o zwycięstwo - przewaga Sary Hendrickson była bardzo wysoka) kontynuowała Jacqueline Seifriedsberger - mało skutecznie, bowiem z odległością 96,5 metra była druga. Wysokiej lokaty nie utrzymała też Melanie Faisst (95 m), która podarowała Graessler miejsce na podium.

Prowadzenia po swoim skoku mogła być pewna Daniela Iraschko. Austriaczka oddała najdalszy dotychczas skok zawodów - 105,5 metra. To było jednak za mało, aby zwyciężyć. Sarah Hendrickson zrobiła bowiem coś niesamowitego - tym razem poleciała na odległość aż 108 metrów, co jest nowym rekordem obiektu. Co więcej - to lepszy wynik nawet od rekordu męskiego, który od 2003 roku należy do Adama Małysza. Amerykanka tym samym wygrała swój czwarty konkurs w tym sezonie.