Robert Kranjec po raz kolejny udowodnił, że na skoczniach mamucich trzeba się z nim liczyć, niezależnie od wcześniejszych występów. Na obiekcie Kulm Słoweniec wyprzedził Thomasa Morgensterna, uzyskując 206 metrów.

Z dziewiątej belki wystartował pierwszy zawodnik na liście startowej. Od razu mogliśmy się spodziewać dalekiego skoku, bowiem w treningu David Zauner jako jeden z dwóch skoczków poleciał za 200. metr. Austriak nie zawiódł - uzyskał 190 metrów i objął prowadzenie.

Nie zachwycił pierwszy z Polaków, Tomasz Byrt. Niespełna 19-letni zawodnik KS Wisła Ustronianka uzyskał 146,5 metra i plasował się na piątym miejscu.

Blisko poprawienia wyniku Zaunera byli Kenneth Gangnes i Michael Hayboeck - obaj uzyskali po 186,5 metra i z niewielką stratą do byłego dwuboisty zajmowali odpowiednio drugie i trzecie miejsce.

Zdecydowanie lepiej, niż w treningu, spisał się Maciej Kot. 167 metrów Polaka dawało mu szóste miejsce, jednak mało prawdopodobne było, że ten wynik wystarczy do zdobycia kolejnych punktów do klasyfikacji generalnej PŚ.

Zauner prowadził dość długo, wyprzedził go dopiero startujący z 22. numerem Vegard-Haukoe Sklett. Norweg popisał się znakomitym lotem na odległość 204,5 metra, na dodatek otrzymał wysokie noty za styl. Jego przewaga nad Austriakiem wynosiła prawie 30 punktów.

Bardzo dobrze spisał się Piotr Żyła, któremu najwyraźniej ostatnie treningi pomogły w powrocie do formy. Polak po swoim skoku na odległość 188,5 metra zajmował drugie miejsce.

Słabsi od Żyły byli Jernej Damjan, Peter Prevc i Denis Kornilov, jednak Polak nie zdołał odeprzeć ataku Rune Velty. Norweg, który znakomicie spisał się podczas treningu, teraz poleciał jeszcze dalej - 203 metry dawały mu drugą lokatę za kolegą z drużyny. Daleko lądował również Olli Muotka (202,5 m i trzecie miejsce). W tym momencie po raz pierwszy obniżono belkę startową (z 9. do 7. pozycji).

W czołówce znaleźli się także Janne Happonen (190,5 m - trzeci) i lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Andreas Kofler (186,5 m - czwarty).

Norwegowie latali dzisiaj jak szaleni - do Velty i Skletta dołączył zwycięzca treningu Anders Bardal. Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata uzyskał 205,5 metra - to dawało mu prowadzenie z ponad 10-punktową przewagę nad kolegą z drużyny.

Jeszcze lepszą odległość zanotował Daiki Ito! Japończyk wylądował aż na 212 metrze, choć nie obyło się bez problemów po dotknięciu zeskoku. Brzydkie lądowanie oczywiście odbiło się na notach za styl, choć sędziowie i tak nie zauważyli, że Ito dotknął śniegu tylną częścią ciała.

Komisja sędziowska zareagowała natychmiast, obniżając belkę do piątej pozycji. Z tego z pewnością nie mógł być zadowolony pochodzący stąd Wolfgang Loitzl - Austriak nie dość, że nie lubi latać, to na dodatek nie ma formy. Nic dziwnego, że uzyskał zaledwie 132,5 metra. Nie zachwycili także Roman Koudelka i Matti Hautamaeki.

Dobrze spisał się za to Kamil Stoch. Zawodnik z Zębu ze skróconego rozbiegu poleciał na odległość 193 metrów i był czwarty.

Na znakomitą odległość mogliśmy liczyć, gdy na rozbiegu pojawił się Robert Kranjec. Słoweniec nie zawiódł - w bardzo wysoko ocenionym stylu poleciał jeszcze dalej, niż Bardal - 206 metrów. To musiało oznaczać prowadzenie.

Na górze skoczni pozostawało już tylko trzech Austriaków. Publiczność szalała, gdy Thomas Morgenstern poleciał na odległość 200,5 metra (drugie miejsce). Kibiców zawiódł za to Martin Koch - tylko 179,5 metra i dopiero dziesiąta lokata.

Kończący konkurs Gregor Schlierenzauer również nie sprostał oczekiwaniom publiczności - 184,5 metra nie było odległością marzeń dla zwycięzcy 60. Turnieju Czterech Skoczni. Austriakowi dało to dopiero siódme miejsce.


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna Pucharu Świata w lotach »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »